Jako iż jestem mistrzem internetów, nie mogłam dodać (jakim cudem?) akapitu pod zdjęciem, więc kontynuuję tutaj :)
Za Kadarką stoi w podwójnym boksie Azja i Tyrania
Azja to siła spokoju, niewzruszona, nie wyobrażacie sobie jakie rzeczy się na niej robiło! Kobyła stoi i usypia, pozwala niemal na wszystko. Zastanawiam się czy to nie jest stan katatoniczny? Kiedy z Inką wniosłyśmy ciekawą rzecz do boksu (chyba jakąś reklamówkę) Azja nagle "obudziła się" i zaczęła głośno "chrapać/sarkać", niepewnie odsunęła się w kąt. Natomiast po chwili można jej to było założyć na głowę. Pytanie- czy tak szybko się odczula, czy "zamyka się w sobie"? Nie wiem, ale jej zachowanie powoduje, iż jest koniem IDEALNYM do rekreacji. Protestuje czasem przy zakładaniu ogłowia. Co do jazdy- osobiście nie przepadam siedzieć na jej grzbiecie. Natomiast ma rzeszę fanów kochających ją za ten spokój i bezpieczeństwo jakie gwarantuje. No i za jej szalony dziki galop of course! :D
|
Azja pod Karoliną M., zgrana z nich parka! :) |
Tyrania- słynie z miękkiego kłusa, ale z powodu jej charakteru - dość trudnego, niewielu zasmakowało jej cudownego galopu. Stąpa nie poruszając wręcz grzbietem, siedzi się jak na fotelu :) Ma wielu fanów, ale też przeciwników, bo kobyła na jazdach kombinuje- zjeżdża ze śladu, wymyka sie spod kontroli. Jednak kto sprowadzi ją do porządku- może rozkoszować się magicznym wysiadywanym :)
|
Ja na Tyrani, o dziwo anglezowanym :) |
|
Hopka z 2012r, Tyrcia pode mną |
Dalej stoi Kałach- siwy kucyś powstały ze związku szetlanda Lulusia oraz duużej klaczki w typie zimnokrewka- Łatki :) Kałaszek fenomenalnie skacze, jeśli się z nim dogada- kucyś odda wiele serducha. Natomiast gdy wyczuje niepewnego delikwenta, jazda skończy się ucieczką do stajni, na pole tudzież bliskim spotkaniem jeźdźca z glebą :)
|
Kucyk pod Julką S. obozy 2012r. Jak się Kałach odbije to nie ma wała we wsi! |
No i potem stoi Lullo- jedyny Makoszkowy ogier, z którym związane są różne szalone historie :)
|
w towarzystwie Kini A. Oczywiście na dwóch lonżach... :) |
W drugiej stajni stoją poczciwe staruszki na emeryturce.
Łata, była głównodowodząca w stadzie, jednym sprawnym skuleniem uszu i konkretnym laniem ustawiająca pod sobą niemal każdego konia, znana na jazdach z "kilerów":
|
pod Inką! wrahahahahahha :D |
Amarant, dziadek inochodźca, tkający i głośno rżący, szczególnie, jak widzi wiaderko z wodą (których potrafi wypić kilka pod rząd, a wody nigdy mu nie brakuje!), o nieciekawej dalekiej przeszłości, stadna omega:
|
pode mną :)
|
I klacz Kaja, której zdjęcia niestety nie mam, sucha, szybka gniadoszka o wyglądzie kuhajlana, czujnych oczach i drugim kłębie na wysokości zadu, ukochana Amusia której nie odstępuje na krok i broni jak największego skarbu
oraz koń prywatny:
Promyczek- hucułek należący do Marcelinki, wzmianka o nim pewnie nie raz jeszcze tu zagości!
Razem z Inką pomykają hucułami w tereny. To wyjątkowy łobuz, inteligentny jak na hucuła przystało, niezywkle wrażliwy na pomoce jeśli tylko zechce.
|
hucuł Promyk z Właścicielką Marceliną Cz. |
Ostatni boks w małej stajni zajmują szetlandzinki oraz ich kary źrebol ogr :)
|
pod najmłodszymi Makoszkoholikami :) |
To tyle obecnych bywalców :)
Teraz w skrócie opiszę co się działo w grudniowy pobyt! (to, co pamiętam) Przepraszam, że tyle naraz ale po weekendzie dojdą nowe rzeczy do opisania, więc zrobię swą powinność na bierząco ! :)
Piątek, 27 grudnia 2013r.
Kaja i Marcelinka ruszyły hucułami do lasu, ja wylonżowałam Beziulla oraz Jokasię, a następnie wsiadłam na Jokasię, na stęp i kłus. Była grzeczna, chętki do ponoszenia niwelowałam w zarodku, skończyłyśmy obie rozluźnione i zadowolone. Wieczorkiem lonżowałam Kadarkę, a Inka- Pasia.
Sobota, 28 grudnia
Z
rana były jazdy, ma bogini przydzieliła mi Jokastę <3 Jazda była
bardzo ogarnięta, wszyscy się starali. Jestem zachwycona kompetencjami i
sposobem przekazywania wiedzy u mej bogini! Konsultacje wniosły sporo
pozytywnego :) Miałam zagalopowania, ale Jokasia jak zwykle energii
niespożytej zapasik schowała. No więc, zgodnie z zasadą, galopowałyśmy
kobyłkę póki sama nie wykazywała inicjatywy przejścia do niższego chodu,
a nawet jeszcze dłużej. Trochę to trwało, mały przecinak łatwo się nie
poddaje :)
Po południu dostałam Pasia żeby go w miare możliwości
skorygować. Buncik był tylko przy zagalopowaniu. Skończyłam sesję po
posłusznym zagalopowaniu i wykonaniu więcej niż 2 fouli :) No, prawie co
nie sięgnęłam granic możliwości Pręgowanego! Aż mu zrobiłam wcierkę,
dodatkowa miarka owsa i derka of course!
Co Inka robiłaś tego dnia? Weź no napisz, bo jak babcię kocham, umknęło mi!
Aaach, już wiem :)
Zrobiłyśmy hucułowi challenging! Najpierw skłoniłyśmy ją do galopu luzem, udało się bez przesadnie podwyższonej energii. Potem były skoki przez rowy na linie, następnie skoki przez kłody pod jeźdźcem, czyli pode mną :) Inka kontrolowała Kiki, ja zaś miałam być jedynie sprawnym balastem. Najazdy były dość zarośnięte więc czasem odbcie następowało ze stępa, no ale cóż: zakończyłyśmy prawie że idealnym skokiem- zbalansowanym, bez opóźnienia. :)
Niedziela, 29 grudnia
Kaja i Marcyśka znowu poszły w las. Ja zostałam i baardzo sie cieszę, bo miałam jedną z przyjemniejszych jazd w życiu, na Sasi rzecz jasna! Kobyła pokazała mi dobitnie co to jest bezwysiłkowy kłus, miękki kontakt i rozluźniony kręgosłup- z odcinkiem szyjnym włącznie. Uwielbiam jeździć na tym koniu! Endorfiny mnie rozsadzały więc na stępa pojechałyśmy na pastwisko staruszków (takie z laskiem i bajorkiem).
Potem ruszyłam Bezia. Sztywnus z niego :C Szkoda konia, uważam że ma fajny charakter i budowę do współpracy, natomiast świadome stawianie nóg to kwestia czasu i pracy. Skończyłam jazdę po eleganckim zagalopowaniu na prawo i rozluźnieniem szyi (a'la żuciem z ręki) w kłusie- coby się mu dobrze na przyszłość skojarzyło. Honorro chce, trzeba tylko dawać mu szansę.
a wieczorem.... siodlarnia błyszczała! 4 godziny zamiatania każdej cząsteczki kurzu opłaciła się... Nie widziałam siodlarni makoszkowej w lepszym stanie! Cały sprzęt wypastowany, wszystkie rzeczy uporządkowane (popręgi: od najdłuższego do najkrótszego; kantary- rozmiarowo), stare wędzidła, podkowy- WSZYSTKO. Inka zgraj no zdjęcie z telefonu!
Poniedziałek, 30 grudnia
Rano jazda z boginią. Na Kadarce :) Częściowo już opisana pod portfolio kobyły :) Bez bryków się nie obyło, ale jestem zadowolona, tak czy siak, bo pod koniec kobyła chodziła jak złoto! ZAKŁADAJCIE NA KADARKĘ WINTECA JAK SASIA NIE CHODZI :)
chamski, wtrącajacy się dopisek Inki:
jeździłam na Bejusiu i odblokowałam kilka blokad. panowanie nad sytuacją nie musi być ani stresujące, ani bardzo wymagające. bo kiedy koń chce i jeździec chce, wystarczy pozwolić sobie na ruch, a nie myśleć o wszytskim, co może pójść nie tak. a zwłaszcza nie trzeba aż tak kombinować! :) o tym chyba dowiaduje się nie tylko jeździec pod każdym koniem (bo każdy jest dobry, aby się czegoś nauczyć) ale także niejeden koń pod pewnym i świadomym jeźdźcem!
Po południu.. hihi tajemnica :) powiem tylko, że jestem ogromnie wdzięczna za zaufanie <3
Koniec tego posta, uff, pisałam go 2 godziny. No ale będzie pamiątka! :D
Do napisanka!