Z czym je się je?


Blog został założony przez Inkę, swego czasu zawziętą Makoszkowiczkę. Tam kupiła pierwszego konia i poznała wyjątkowych ludzi, a między innymi uzależniającą jak same zwierzęta Artemidę. Pokazała jej stronkę i tak oto bazgrzą coś we dwie!
Inka ma lat 19, Arcia 18, łączyło je chodzenie do klasy biologiczno-chemicznej i posiadanie (z szacunkiem dla naszych wierzchowców) koni - och, pardon - stworka huculskiego i konia prawie hanowerskiego :). Mieszkają na wschodzie Polski, na dwóch krańcach województwa lubelskiego. Powinny zajmować się szkołą, nauką, obowiązkami... Ale jeszcze kiełbie im we łbie i nieraz spędzanie czasu z końmi i tym, co z nimi związane jest ich słodką ucieczką od codzienności. Interesują się tworzeniem (rysunkiem, pisaniem, etc.) a także psychologią, etologią, komunikacją międzygatunkową i hipologią oczywiście.

Blog skupia się na ich końskopochodnych przemyśleniach oraz doświadczeniach.

Zdjęcia, jeśli nie należą do nas, udostępniane są dzięki uprzejmości ich autorów.

czwartek, 2 stycznia 2014

Przedstawiamy Wam Makoszkę

Jeśli dodawanie postów pójdzie dalej z takim samym tempem to chyba mi internetu nie starczy :)
No ale: zaległości nadrobić trzeba, potem z górki- sukcesywnie na bieżąco!

Postanowiłam opisać Makoszkowe koniuchy i nasz grudniowy pobyt w Makoszce w dwóch kolejnych postach.

Zacznijmy od Pasia- fiordinga, idealnego do hipoterapii, spokojnego kucynia, ale do czasu- bo gdy ktoś przestaje go prowadzić i postanawia jeździć, musi mu dobitnie okazywać swą wyższą pozycję :) Pasiasty tym mniej zdecydowanym jeźdźcom po prostu odmawia współpracy- zaczyna się cofać, kopać inne konie, zjeżdżać do środka. Jeśli natomiast przemówi się mu do rozsądku i zniweluje takie pomysły w zarodku to otrzymamy fajnie ujeżdżonego kuca, z niewielką chęcią do ruchu na przód :)



Ja na Pasiastym, pierwsze ferie w Makoszce



Następnie stoi Tuhajbej- najwyższy koń w stajni, małopolak. Z naszych nieprofesjonalnych wyliczeń dałyśmy mu 170 cm w kłębie :) (o "głowę" wyższy od Inki). Bejuś ma wielu fanów, nie ma co się dziwić- to dobrze ułożony koń, z którym da się dogadać. Czasami jednak robi piruety i zwroty na poziomie wysokich klas konkursowych, szkoda tylko, że bez prośby jeźdźca. Jest też słabo wygimnastykowany- pewnie jego sztywność pochodzi od problemowej lewej łopatki.


Tuhajbej pod Kingą A., Makoszka 2013r.


Następny stoi konik prywatny, potem Kikiszon, którego opisuje Inka :)

Dalej, najprzyjemniejszy koń do jazdy na jakim kiedykolwiek jeździłam- haflingerka Sasanka.
Klaczka ma niesamowicie wygodne chody, bardzo ładny ruch, jest świetnie ujeżdżona, czuła i uważna. Na niej można znaleźć prawdziwie satysfakcjonujący kontakt- w rękach nie czujesz prawie nic, natomiast widzisz jak koń odpuszcza w potylicy i reagując na dosiad samoistnie się ustawia. Chętna do współpracy, "lekka"- koń ideał dla osoby bardziej zaawansowanej. Natomiast pod bardziej początkującymi kobyłka się buntuje- staje w miejscu i podrzuca zadem. To tak naprawdę wina braku konsekwencji- odpuszczenie w momencie bryknięcia szybko uwarunkowało u niej takowe zachowanie. Jeśli koń bryknie i poczuje, że dzięki temu nie musi już pracować- z pewnością spróbuje to powtórzyć. Wystarczy kilkakrotne uświadomienie Sasi, że to nie będzie przynosiło efektu,  a potem- że nie będzie tolerowane i izabelka szybko zaprzestaje takim działaniom. Według mnie- szkoda poświęcić tak niesamowitego konia do szkółki, ale! niechby! każdy niech ma szansę sam się przekonać dlaczego tak Sasulca wychwalam!


Ja na Sasi, wakacje 2013 r.


Potem stoi Honor (Bezik, Juczny Muł, Osioł)- kochany siwek, młodziutki, grzeczniutki. W boksie istna maskotka, możesz sie czołgać między nogami. Bardzo ciekawski- najchętniej wszystko by wąchał i brał do pyska. Na jazdach do niedawna miał problem z wyciąganiem wodzy, teraz robi to coraz rzadziej. Niestety praca pod wieloma jeźdźcami spowodowała u niego sztywność grzbietu i szyi, jednak po odpowiednio przeprowadzonej rozgrzewce chłopak szuka rozluźnienia. Uważany jet w Makoszce za fajtłapę i pierdołę :) Jego świadomość gdzie stawia nogi jest naprawde dość ograniczona... a może koń po prostu potrzebuje czasu i większych niż standardowo nakładów pracy? Kto wie, może za x lat Bezio wszystkich zaskoczy bezbłędnie przejechanymi parkurami klasy CS? :D


bezbłędne zatrzymanie w wykonaniu Bezika pod Julką S. oraz obok Inka nie może wyjść ze zdumienia :)


bezbłędny skok mistrza Bezika oraz reakcja u publiczności :D


chcieć znaczy móc! :D Bezik pod Julką skacze krzyżaczek w najwyższym punkcie :) Ale technika ładna!


Za Honorrem stoi moja miłość, której poświęcę oddzielnego posta! :)


ja na ukochanej Jokaście, obie rozluźnione :)


Dalej stoi Kadarka- ruda, o charakterze adekwatnym do koloru sierści :) Ma w sobie potencjał i zadzior, jest idealna dla zaawansowanych jeźdźców, gdyż robi to:
mini mini bryczki, Kadarka szaleje tak nie tylko pod moim ciężkim zadem :)


Klacz wspaniale pracuje zadem, niestety jest twarda w pysku. Ma miękkie chody, okrągły galop. Dopiero w grudniowym pobycie odkryłam jak rewelacyjnie reaguje na półparady, ustawienia na zewnętrznych pomocach. Co prawda musiałam dać jej się wygalopować i wybrykać, ale ostateczny efekt był tego wart: koń zaczął iść okrągły w potylicy, wyraźniej akcentować wykrok. Kadarka rewelacyjnie skacze, ma jednak tendencję do wyłamywań. Cytując wierszyk o niej: "Często budzi przestrach u dzieci obozowych, lecz wsiadaj na nią śmiało, jeśli chcesz doświadczeń nowych" :).



Kadarka pode mną, Makoszka - majówka 2013r.


Kadarka pode mną, zdjęcie ukazuje zdecydowanie jej potencjał skokowy, nie mój :) Doublebare 110 cm, Makoszka 2012r.






Jako że jestem ciapą pozwalam Ince na zakończenie części pierwszej tym oto zdaniem c:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz