HEHE jaka ze mnie pesymistka wylazła :)
Miało wyjść ostatnio dość oficjalnie, ale jak człowiek jest w dołku to pisze emocjami
Jest dobrz.
Blog, przemyślenia jeźdźca z urwaną głową. Naturalne jeździectwo, natural horsemanship, etologia, pamiętnik, jeździectwo klasyczne, Kiki, Inka.
Z czym je się je?
Blog został założony przez Inkę, swego czasu zawziętą Makoszkowiczkę. Tam kupiła pierwszego konia i poznała wyjątkowych ludzi, a między innymi uzależniającą jak same zwierzęta Artemidę. Pokazała jej stronkę i tak oto bazgrzą coś we dwie!
Inka ma lat 19, Arcia 18, łączyło je chodzenie do klasy biologiczno-chemicznej i posiadanie (z szacunkiem dla naszych wierzchowców) koni - och, pardon - stworka huculskiego i konia prawie hanowerskiego :). Mieszkają na wschodzie Polski, na dwóch krańcach województwa lubelskiego. Powinny zajmować się szkołą, nauką, obowiązkami... Ale jeszcze kiełbie im we łbie i nieraz spędzanie czasu z końmi i tym, co z nimi związane jest ich słodką ucieczką od codzienności. Interesują się tworzeniem (rysunkiem, pisaniem, etc.) a także psychologią, etologią, komunikacją międzygatunkową i hipologią oczywiście.
Blog skupia się na ich końskopochodnych przemyśleniach oraz doświadczeniach.
Blog skupia się na ich końskopochodnych przemyśleniach oraz doświadczeniach.
Zdjęcia, jeśli nie należą do nas, udostępniane są dzięki uprzejmości ich autorów.
piątek, 6 listopada 2015
wtorek, 27 października 2015
Chyba pora na post kończący
W związku z brakiem czasu i chęci do dalszego chwalenia się swoim życiem ;) ogłaszam iż działalnośc na blogu zostaje zakończona. Inka się wycofała, a samemu nie chce się tego ciągnąć. Od 2 miesięcy zapisuję sobie postępy i porażki w prywatnym dzienniczku, czyli jednak potrzeba uwieczniania przeszłości jest :)
Podsumowania nie będzie, bo droga jeźdźca jest drogą bez końca. Czasem pewien rozdział się otwiera, czasem zamyka (tylko pozornie).
Jestem teraz w rękach trenera ujeżdżenia. Bazalt od początku roku szkolnego ma domek na hektarach pastwisk ze stadkiem koni, w uroczej jak sama nazwa wsi Wrzosówce. Ma tu najlepsze z możliwych warunków, full trawiaste przestrzenie, oczywiście ze schronieniem w dni opadowe, towarzystwo 5 koni i źrebola, mamy lonżownik i czworobok piaszczysty, bardzo sympatycznych gospodarzy i sąsaidów, trenera. Mrówka jest wciąż pod moją opieką. Konie robią postępy. Idzie zima. A ja rzygam (!) na to wszystko, czasem.
Na koniec nasuwa się wniosek. Kim ja jestem? Dlaczego nie potrafię żyć jakbym chciała? Dlaczego cały czas pragnę wyrzucić komputer, telefon, telewizor, zamieszkać na odludziu i zostać topielcem zieleni? Dlaczego okłamuję samą siebie? Dlaczego jestem pełna przekory? Dlaczego tak łatwo ulegam podświadomości? Dlaczego, dlaczego, dlaczego... a przecież Piotrek stwierdził ostatnio, że pytanie "dlaczego" jest pozbawione sensu i powinnam pytać "po co".
Tak jakby człowiek zawsze chciał coś zyskać swoim zachowaniem, coś osiągnąć. Natomiast pytanie "Po co nie wiem czego chce" chyba jest bardziej
a teraz sobie sama odpowiem.
Chce akceptacji, chce inspirować, chce mieć dobrze skontrolowaną cukrzyce, nie chce rzygać, chce dojść do momentu gdy poczuje że siedzę na koniu idealnie i że on idealnie sie niesie, chce przywrócić przyjacielskie relacje z ludźmi z którymi zaszły wszelkie nieporozumienia, chce czuć sentyment do miejsc dziecięctwa, chce napisać książkę, chce być zrozumiana, chce umrzeć i nie patrzeć na ten skażony świat, chce pokoju, nie chce uczestniczyć w złych rzeczach, chce by każdy każdego obdarowywał miłością, chce być bardziej przewidywalna, chce by ludzie byli szczęśliwi, chce zawsze pamiętać czego chce
Podsumowania nie będzie, bo droga jeźdźca jest drogą bez końca. Czasem pewien rozdział się otwiera, czasem zamyka (tylko pozornie).
Jestem teraz w rękach trenera ujeżdżenia. Bazalt od początku roku szkolnego ma domek na hektarach pastwisk ze stadkiem koni, w uroczej jak sama nazwa wsi Wrzosówce. Ma tu najlepsze z możliwych warunków, full trawiaste przestrzenie, oczywiście ze schronieniem w dni opadowe, towarzystwo 5 koni i źrebola, mamy lonżownik i czworobok piaszczysty, bardzo sympatycznych gospodarzy i sąsaidów, trenera. Mrówka jest wciąż pod moją opieką. Konie robią postępy. Idzie zima. A ja rzygam (!) na to wszystko, czasem.
Na koniec nasuwa się wniosek. Kim ja jestem? Dlaczego nie potrafię żyć jakbym chciała? Dlaczego cały czas pragnę wyrzucić komputer, telefon, telewizor, zamieszkać na odludziu i zostać topielcem zieleni? Dlaczego okłamuję samą siebie? Dlaczego jestem pełna przekory? Dlaczego tak łatwo ulegam podświadomości? Dlaczego, dlaczego, dlaczego... a przecież Piotrek stwierdził ostatnio, że pytanie "dlaczego" jest pozbawione sensu i powinnam pytać "po co".
Tak jakby człowiek zawsze chciał coś zyskać swoim zachowaniem, coś osiągnąć. Natomiast pytanie "Po co nie wiem czego chce" chyba jest bardziej
a teraz sobie sama odpowiem.
Chce akceptacji, chce inspirować, chce mieć dobrze skontrolowaną cukrzyce, nie chce rzygać, chce dojść do momentu gdy poczuje że siedzę na koniu idealnie i że on idealnie sie niesie, chce przywrócić przyjacielskie relacje z ludźmi z którymi zaszły wszelkie nieporozumienia, chce czuć sentyment do miejsc dziecięctwa, chce napisać książkę, chce być zrozumiana, chce umrzeć i nie patrzeć na ten skażony świat, chce pokoju, nie chce uczestniczyć w złych rzeczach, chce by każdy każdego obdarowywał miłością, chce być bardziej przewidywalna, chce by ludzie byli szczęśliwi, chce zawsze pamiętać czego chce
piątek, 7 sierpnia 2015
Aha
miało być o dosiedzie i książce Musslera, tak? hehe cośchyba nie wyszło :)
Troszeczkę wyjazd w góry mnie zdezorganizował, dopiero co wraca normalny rytm życia, troszeczkę zmartwień i jeszcze więcej satysfakcji. Ale mniejsza z pitoleniem. U koni się dzieje:
*Bazalt. Najukochańszy niunio na świecie. Sens moich wszelkich wyrzeczeń i poświęceń. Za piękne fotki dziękuję w. Rozmus :)
A oto jak sie bawiliśmy na pławieniu :)
I jedna z najpiękniejszych chwil w zyciu... Zol i Mrówka kręciły się przy stawie, a mój grubcio zniknął za drzewami. Troszeczkę się scykałam, że nawiał (ogólnie to miał nad tą wodą wolną amerykankę) więc go zawołałam i zagwizdałam, a ten co?
Przygalopował do mnie ze rżeniem!!!! Ale czad, że miałam w ręku aparat Wero!
*Mrówson
oj biedactwo biedactwo, na tyle ogarnia pomoce że niestety przyszedł czas na najgorsze: przebudowa mięśni.
*Zolka
Ma piękne zdjęcia na funpagu wybrane przez jej Pańcie- kto chce zapraszam.
Pod siodłem coraz lepiej chodzi!! Noo w sumie to rewelka! Dzisiaj np. robiłyśmy zagalopowania ze stój i przejścia z galopu do stój, co prawda z kilkoma kroczkami przy przejściu w dół, ale koń po kilku próbach nie wychodził z ustawienia i pozostawał luźny :) Robiłysmy tez ustepowania od lydki oraz łopatki w kłusie :) Na duży plus, wreszcie jazda na niej jest przyjemna hehe
początki bywają trudne, szczególnie kiedy koń musi zrozumieć że nie jest żyrafą... a mięśnie bolą, no cóż, niestety Mrówson, twoja kolej niunia!
No a co u mnie? Luzakowałam niedawno niesamowitych Anię i Martiniego, osiągneli świetne noty bo ponad 67% w N1, gdzie Pietrzak ocenił na 75%!! Gratuluję :)
ARTS
Troszeczkę wyjazd w góry mnie zdezorganizował, dopiero co wraca normalny rytm życia, troszeczkę zmartwień i jeszcze więcej satysfakcji. Ale mniejsza z pitoleniem. U koni się dzieje:
*Bazalt. Najukochańszy niunio na świecie. Sens moich wszelkich wyrzeczeń i poświęceń. Za piękne fotki dziękuję w. Rozmus :)
A oto jak sie bawiliśmy na pławieniu :)
Przygalopował do mnie ze rżeniem!!!! Ale czad, że miałam w ręku aparat Wero!
JAKI MODEL NONONO |
*Mrówson
oj biedactwo biedactwo, na tyle ogarnia pomoce że niestety przyszedł czas na najgorsze: przebudowa mięśni.
*Zolka
Ma piękne zdjęcia na funpagu wybrane przez jej Pańcie- kto chce zapraszam.
Pod siodłem coraz lepiej chodzi!! Noo w sumie to rewelka! Dzisiaj np. robiłyśmy zagalopowania ze stój i przejścia z galopu do stój, co prawda z kilkoma kroczkami przy przejściu w dół, ale koń po kilku próbach nie wychodził z ustawienia i pozostawał luźny :) Robiłysmy tez ustepowania od lydki oraz łopatki w kłusie :) Na duży plus, wreszcie jazda na niej jest przyjemna hehe
początki bywają trudne, szczególnie kiedy koń musi zrozumieć że nie jest żyrafą... a mięśnie bolą, no cóż, niestety Mrówson, twoja kolej niunia!
No a co u mnie? Luzakowałam niedawno niesamowitych Anię i Martiniego, osiągneli świetne noty bo ponad 67% w N1, gdzie Pietrzak ocenił na 75%!! Gratuluję :)
ARTS
wtorek, 14 lipca 2015
MROWISKO
*Bazalt
Dziś będzie miał zrobione kopyta (nareszcie), więc będę mogła z nim pracować bez obaw o ścięgna- brzydal ma platfusa i zbyt mało piętki, przy przeroście kopyta robi mu się postawa "podsiebna". Tuczymy niunia, bo nie wygląda jak szportpferde tylko zwykły cienkusz, jestem niepocieszona tym stanem. Kupiony granulat, codziennie siemię, w opór trawa... praca co drugi dzień. Być dobrej myśli.
Przedwczoraj po pracy z ziemi postawiłam mu stacjonatę 60 cm na ścianie... hahahahahaha, jak sobie przypominam jego zachowanie to normalnie zwijam się ze śmiechu :) Początek pracy- koń ciele, powolne, ekonomiczne, jak to Kaja mówi "posuwiste" reakcje .. Przeszkoda... PRZESZKODA??!?!?! Dziki galop po ścianach, seria bryków za każdym okrążeniem, skakanie metr przed, na oślep, samonajeżdżanie na przeszkode, skok, zawrotka w miejscu i skok z drugiej strony... hahah tyyyyle radości! Na koniec pracy już zwracał uwage na moje sygnały, ale najpierw się musiał wyszaleć chłopak :) Kolejnego dnia lekka jazda na halterze, bardzo posłusznie, ze schodzeniem głowy w dół, ustępowaniami. Początkowo troche sztywny galop, sie nie wyluzował, potem odpuscił na nacisk haltera i galopował w niskim ustawieniu, już całkiem nieźle. Nie forsowałąm go, bo chudy i kopyta... eh. Wczoraj sie lenił, jutro też, pojutrze lekka jazda.
*Zolka
Przestała znaczyć! :)
*Mrówka
CUDNY KUCYK! Co prawda mały nerwusek i wymaga bardzo sprawiedliwego traktowania, ale też konsekwencji. Troszkę jej brak pokory, na 3 pierwszych jazdach sprawdziła mnie na wszelkie sposoby: bryczki, odskoki w bok, odwracanie i próby dziabnięcia w łydkę... kochaniuteńka :) Raz spotkałam się nawet z glebą, ale kucykowi jasno przedstawiłam, że się mu to nie opłacało. No i kiedy skończyły się zagrywki kucyka... okazało się, że nawet w kłusie można opuścić głowę, iż można się wyginać nie tylko w stępie i że więcej niż 2 kółka galopu nie są ponad jego siły :)
Mrówka ma świetne podstawy- reaguje na lekki sygnał zarówno do przodu, w bok jak i wstrzymujący. Jej problem to poskładanie tego wszystkiego w jedną całość- jak może wykorzystać swoje ciało, żeby było jej wygodniej i żeby mięśnie pracowały zdrowo. Kuc szybko się uczy, po zaledwie tygodniu wykazuje chęć wejścia na kontakt i zejścia w dół w kłusie. Jestem pewna, że przez wakacje zrobi ogromny postęp, bo ma duży potencjał
*Ja
Odkryłam Amerykę, potrafię siedzieć w pełnym siadzie. Tyłek sie nie odrywa, stabilnie podąża, czuję kości kulszowe (koniec z wymówką o obfitych pośladkach), kolano nie skacze.
A wszystko dzięki książce Musslera- kolejny post :)
Dziś będzie miał zrobione kopyta (nareszcie), więc będę mogła z nim pracować bez obaw o ścięgna- brzydal ma platfusa i zbyt mało piętki, przy przeroście kopyta robi mu się postawa "podsiebna". Tuczymy niunia, bo nie wygląda jak szportpferde tylko zwykły cienkusz, jestem niepocieszona tym stanem. Kupiony granulat, codziennie siemię, w opór trawa... praca co drugi dzień. Być dobrej myśli.
Przedwczoraj po pracy z ziemi postawiłam mu stacjonatę 60 cm na ścianie... hahahahahaha, jak sobie przypominam jego zachowanie to normalnie zwijam się ze śmiechu :) Początek pracy- koń ciele, powolne, ekonomiczne, jak to Kaja mówi "posuwiste" reakcje .. Przeszkoda... PRZESZKODA??!?!?! Dziki galop po ścianach, seria bryków za każdym okrążeniem, skakanie metr przed, na oślep, samonajeżdżanie na przeszkode, skok, zawrotka w miejscu i skok z drugiej strony... hahah tyyyyle radości! Na koniec pracy już zwracał uwage na moje sygnały, ale najpierw się musiał wyszaleć chłopak :) Kolejnego dnia lekka jazda na halterze, bardzo posłusznie, ze schodzeniem głowy w dół, ustępowaniami. Początkowo troche sztywny galop, sie nie wyluzował, potem odpuscił na nacisk haltera i galopował w niskim ustawieniu, już całkiem nieźle. Nie forsowałąm go, bo chudy i kopyta... eh. Wczoraj sie lenił, jutro też, pojutrze lekka jazda.
*Zolka
Przestała znaczyć! :)
*Mrówka
CUDNY KUCYK! Co prawda mały nerwusek i wymaga bardzo sprawiedliwego traktowania, ale też konsekwencji. Troszkę jej brak pokory, na 3 pierwszych jazdach sprawdziła mnie na wszelkie sposoby: bryczki, odskoki w bok, odwracanie i próby dziabnięcia w łydkę... kochaniuteńka :) Raz spotkałam się nawet z glebą, ale kucykowi jasno przedstawiłam, że się mu to nie opłacało. No i kiedy skończyły się zagrywki kucyka... okazało się, że nawet w kłusie można opuścić głowę, iż można się wyginać nie tylko w stępie i że więcej niż 2 kółka galopu nie są ponad jego siły :)
Mrówka ma świetne podstawy- reaguje na lekki sygnał zarówno do przodu, w bok jak i wstrzymujący. Jej problem to poskładanie tego wszystkiego w jedną całość- jak może wykorzystać swoje ciało, żeby było jej wygodniej i żeby mięśnie pracowały zdrowo. Kuc szybko się uczy, po zaledwie tygodniu wykazuje chęć wejścia na kontakt i zejścia w dół w kłusie. Jestem pewna, że przez wakacje zrobi ogromny postęp, bo ma duży potencjał
*Ja
Odkryłam Amerykę, potrafię siedzieć w pełnym siadzie. Tyłek sie nie odrywa, stabilnie podąża, czuję kości kulszowe (koniec z wymówką o obfitych pośladkach), kolano nie skacze.
A wszystko dzięki książce Musslera- kolejny post :)
środa, 8 lipca 2015
Znowu krótko i na temat
Przeprowadzeni jesteśmy do Olki (5 przeprowadzka w tym roku, tym razem już na stałe I hope so...) Przyjechała też Mrówka, kuc feliński o wymiarach hucuła (grubsza niż Kosiowa Wanilia) na której mam zaszczyt jeździć, doszkalać i zdobywać doświadczenia. Bazalt ma tydzień pracy z ziemi, musze łobuza podtuczyć nieco... Zolka znaczy na przednią nogę. Ma tydzień stania w wiacie i nie ruszania, niestety czasem fizjo jest ważniejsze niż psyche.
Kocham moje życie, Boga, wszystko co mnie napotyka!
Kocham moje życie, Boga, wszystko co mnie napotyka!
czwartek, 25 czerwca 2015
Krótko i survivalowo
Ładne konisko, co? :)
Diana krzyczała, że słabo, że muchi gryzo, że koń zdenerwowany, ale filmik wyszedł niegłupio. Mieliśmy traktory, motocyklo-skuter (coś w ten deseń), samochody. Ludu, ile mechanika we wsi.
Naturalny dresaż (bo w polu) jednak udało się osiągnąć. Warunków na profeskę nie ma za huhu, ale jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma :).
Byłyśmy u Zolełki, dzieweczka miała kuleć - a przestała po stępie w nowym siodle (na przymiarkę). Dwie ujeżdżeniówki, pro-ambitnie :).
No, na zakończenie powiem, że na końcówkę Arts nalegała. Ja nie mam z tym nic wspólnego :P
wtorek, 23 czerwca 2015
Któż me dzieła pojąć zdoła?
JUŻ JUTRO startujemy z premierą "Zemsty"! :)
I już jutro!! KAJUŚ kochana się widzimy! :)
No, można powiedzieć że u mnie już wakacje. A właściwie to pojutrzejszym wystepie. Bierem sie za konie pełną parą!
porządkujem komputer...
Zapomnialam wspomnieć, że byłam na treningu z Ewką Chodakowską i ekipą Beactive :)
I już jutro!! KAJUŚ kochana się widzimy! :)
No, można powiedzieć że u mnie już wakacje. A właściwie to pojutrzejszym wystepie. Bierem sie za konie pełną parą!
rzeźba sie zgadza !! |
porządkujem komputer...
Wspominki- Sasanka, St. Makoszka. |
Maine szport pferde wakacje 2014. uwielbiam to zdj, jest moc |
z czasów kiedy woziło sie w gumowych oficerkach... |
oooooaach Tomasz Choiński ! ! ! |
poniedziałek, 15 czerwca 2015
I am FREE - no voices - no wrongs - stayed in distance
Dawno nic nie pisałam... życie pędzi jak szalone ;)
Zrobiłam sobie tygodniową przerwę od życiowych rozterek.
Było MEGA. i wow co za szał nie ma na co narzekać, mimo iż to klasowe było
Potem równie MEGA 4dniowy chilloutcik na mazurach. Tam jest pieknie, bo zawsze świeci słońce i nigdy nie pada deszcz. Swoją drogą, po raz pierwszy w życiu doznałam poparzenia słonecznego o.o Duży kciuk dla kajaków i wybornego wesela, na którym gości zabawiał DJ w rytmach latynoskich!! (dziękuje za idealny urlop)
Powracając do rzeczywistości :)
Baziu sie rozwija non toper. PAKERO
ZOLKA TEŻŻ!! I sie Olka z nią zgrała wreszcie!! :D Dziewuchy sie wyginają, ładnie pracuja mózgiem i zadem (tak, obydwie). DUMA DUMA DUMA! A jeżeli chodzi o charakter to sie już ich nie da nie kochać :) Niuniaczki moje szalone
A tutaj jakas tam ja :D
Good job EVERYONE!
Zrobiłam sobie tygodniową przerwę od życiowych rozterek.
Było MEGA. i wow co za szał nie ma na co narzekać, mimo iż to klasowe było
Potem równie MEGA 4dniowy chilloutcik na mazurach. Tam jest pieknie, bo zawsze świeci słońce i nigdy nie pada deszcz. Swoją drogą, po raz pierwszy w życiu doznałam poparzenia słonecznego o.o Duży kciuk dla kajaków i wybornego wesela, na którym gości zabawiał DJ w rytmach latynoskich!! (dziękuje za idealny urlop)
Powracając do rzeczywistości :)
Baziu sie rozwija non toper. PAKERO
ZOLKA TEŻŻ!! I sie Olka z nią zgrała wreszcie!! :D Dziewuchy sie wyginają, ładnie pracuja mózgiem i zadem (tak, obydwie). DUMA DUMA DUMA! A jeżeli chodzi o charakter to sie już ich nie da nie kochać :) Niuniaczki moje szalone
A tutaj jakas tam ja :D
niedziela, 17 maja 2015
Wniosek ściętej ręki
Koniuch ma coraz więcej mięśni i coraz więcej świadomości swojego ciała. Kiedy widzi halter zaczyna sie zachowywać śmiesznie :) Robi się duży, potężny, zniewalająco piękny... Dziś dostąpiłam zaszczytu okiełznania tej potęgi bez stępienia jej ...
Koń, który jeszcze rok temu wlókł zad po ziemi, podnosił dziś nogi niczym andaluz. Pracowaliśmy z ziemi, właściwie to miałam jeździć, ale spodobał mi się stan podniecenia u mojego konia. To niesamowite, kiedy zwierze zaczyna wyczekiwać kontaktu z człowiekiem!
Na zakończenie sesji pojechaliśmy na halterku do lasu. Miał być to sam stęp, przecież kobyłki (o zgrozo) zostały w domu i zanosiły się płaczem, nawołując go zaciekle.
Jednak... :)
Koń był świetnie rozgrzany i elastyczny w dodatku pobudzony i zmotywowany pracą z ziemi. Ja byłam meeega rozluźniona nie mając wędzidła na końcu wodzy (jakież to przewrotne, że rozluźniam ręce najbardziej wtedy, kiedy jest to mniej konieczne). Więc siadłam krzyżem i pojechalismy kłusem zebranym wysiadywanym :) na halterze było mi łatwiej "podnieść" szyję i nie miałam prowokacji do używania ręki by wygiąć konia. Więc sobie tuptaliśmy: my tacy piękni i tacy zgrani :) On sie sam niesie, ja w pewnym momencie złapałam line w jedną rękę, żeby drugą przytrzymać sie siodła- jeszcze nigdy nie czułam tak pracującego grzbietem konia. On dał mi dziś wszystko!
KOCHAM GO. Nigdy nie myślałam, że jazda konna może być aż tak przyjemna. Moment w którym "wszystko ci puszcza" i włącza się instynkt- nieziemski. Chwila gdy koń "czyta ci w myślach" i daje 100% z siebie- bezcenna.
Nie zamieniłabym go na żadnego innego konia! Ciesze się, że właśnie z nim idę tą drogą. On jest potwierdzeniem wszystkiego co miałam poukładane w teorii. I po dzisiaju TAK! wyobrażam go sobie piaffującego! TAK! i to bez ogłowia!
Koń, który jeszcze rok temu wlókł zad po ziemi, podnosił dziś nogi niczym andaluz. Pracowaliśmy z ziemi, właściwie to miałam jeździć, ale spodobał mi się stan podniecenia u mojego konia. To niesamowite, kiedy zwierze zaczyna wyczekiwać kontaktu z człowiekiem!
Na zakończenie sesji pojechaliśmy na halterku do lasu. Miał być to sam stęp, przecież kobyłki (o zgrozo) zostały w domu i zanosiły się płaczem, nawołując go zaciekle.
Jednak... :)
Koń był świetnie rozgrzany i elastyczny w dodatku pobudzony i zmotywowany pracą z ziemi. Ja byłam meeega rozluźniona nie mając wędzidła na końcu wodzy (jakież to przewrotne, że rozluźniam ręce najbardziej wtedy, kiedy jest to mniej konieczne). Więc siadłam krzyżem i pojechalismy kłusem zebranym wysiadywanym :) na halterze było mi łatwiej "podnieść" szyję i nie miałam prowokacji do używania ręki by wygiąć konia. Więc sobie tuptaliśmy: my tacy piękni i tacy zgrani :) On sie sam niesie, ja w pewnym momencie złapałam line w jedną rękę, żeby drugą przytrzymać sie siodła- jeszcze nigdy nie czułam tak pracującego grzbietem konia. On dał mi dziś wszystko!
KOCHAM GO. Nigdy nie myślałam, że jazda konna może być aż tak przyjemna. Moment w którym "wszystko ci puszcza" i włącza się instynkt- nieziemski. Chwila gdy koń "czyta ci w myślach" i daje 100% z siebie- bezcenna.
Nie zamieniłabym go na żadnego innego konia! Ciesze się, że właśnie z nim idę tą drogą. On jest potwierdzeniem wszystkiego co miałam poukładane w teorii. I po dzisiaju TAK! wyobrażam go sobie piaffującego! TAK! i to bez ogłowia!
poniedziałek, 27 kwietnia 2015
KOCHAĆ TO NIE ZNACZY ZAWSZE TO SAMO
Bzdóra matóra
za dzionków kilka przyhula
żarty się skończą
stresy wykończą
nic teraz nie czuje
jakaś mgielna myśl się snuje
Diana kochana
Kaja papaja
Ojacie pozwoliłam sobie na wyjątkową słownikową niszowość! :)
Wiecie, perfekcjoniści traktują błędy i niedociągnięcia w różnych dziedzinach jako czarne dziury na honorze. Roller coaster emocjonalny wcale nie pomaga skupić się na obowiązkach. Oglądam YCD, rano był 2 dzień z Insanity. Za 60 dni mam być ze stali, haha.
Nio, to tak:
- Kikiszą będzie miała towarzycho końskie przez jakiś czas, potem wróci do braci mniejszych, tym razem kóz. Pod stolicą lubelską zapewne.
- Mam za sobą piękne decyzje. Teraz znowu mam skręty mózgu, niech no.
- Dlaczego nie istnieje kierunek "wywożenie gnoju"? Mogłabym zostać doktorem habilitowanym!
Krótko, byle jak, bezsensownie, niebudująco, nietwórczo. CZASEM TRZEBA
buźka!
za dzionków kilka przyhula
żarty się skończą
stresy wykończą
nic teraz nie czuje
jakaś mgielna myśl się snuje
Diana kochana
Kaja papaja
Ojacie pozwoliłam sobie na wyjątkową słownikową niszowość! :)
Wiecie, perfekcjoniści traktują błędy i niedociągnięcia w różnych dziedzinach jako czarne dziury na honorze. Roller coaster emocjonalny wcale nie pomaga skupić się na obowiązkach. Oglądam YCD, rano był 2 dzień z Insanity. Za 60 dni mam być ze stali, haha.
Nio, to tak:
- Kikiszą będzie miała towarzycho końskie przez jakiś czas, potem wróci do braci mniejszych, tym razem kóz. Pod stolicą lubelską zapewne.
- Mam za sobą piękne decyzje. Teraz znowu mam skręty mózgu, niech no.
- Dlaczego nie istnieje kierunek "wywożenie gnoju"? Mogłabym zostać doktorem habilitowanym!
Krótko, byle jak, bezsensownie, niebudująco, nietwórczo. CZASEM TRZEBA
buźka!
Subskrybuj:
Posty (Atom)