Z czym je się je?


Blog został założony przez Inkę, swego czasu zawziętą Makoszkowiczkę. Tam kupiła pierwszego konia i poznała wyjątkowych ludzi, a między innymi uzależniającą jak same zwierzęta Artemidę. Pokazała jej stronkę i tak oto bazgrzą coś we dwie!
Inka ma lat 19, Arcia 18, łączyło je chodzenie do klasy biologiczno-chemicznej i posiadanie (z szacunkiem dla naszych wierzchowców) koni - och, pardon - stworka huculskiego i konia prawie hanowerskiego :). Mieszkają na wschodzie Polski, na dwóch krańcach województwa lubelskiego. Powinny zajmować się szkołą, nauką, obowiązkami... Ale jeszcze kiełbie im we łbie i nieraz spędzanie czasu z końmi i tym, co z nimi związane jest ich słodką ucieczką od codzienności. Interesują się tworzeniem (rysunkiem, pisaniem, etc.) a także psychologią, etologią, komunikacją międzygatunkową i hipologią oczywiście.

Blog skupia się na ich końskopochodnych przemyśleniach oraz doświadczeniach.

Zdjęcia, jeśli nie należą do nas, udostępniane są dzięki uprzejmości ich autorów.

wtorek, 14 lipca 2015

MROWISKO

*Bazalt
Dziś będzie miał zrobione kopyta (nareszcie), więc będę mogła z nim pracować bez obaw o ścięgna- brzydal ma platfusa i zbyt mało piętki, przy przeroście kopyta robi mu się postawa "podsiebna". Tuczymy niunia, bo nie wygląda jak szportpferde tylko zwykły cienkusz, jestem niepocieszona tym stanem. Kupiony granulat, codziennie siemię, w opór trawa... praca co drugi dzień. Być dobrej myśli.
Przedwczoraj po pracy z ziemi postawiłam mu stacjonatę 60 cm na ścianie... hahahahahaha, jak sobie przypominam jego zachowanie to normalnie zwijam się ze śmiechu :) Początek pracy- koń ciele, powolne, ekonomiczne, jak to Kaja mówi "posuwiste" reakcje .. Przeszkoda... PRZESZKODA??!?!?! Dziki galop po ścianach, seria bryków za każdym okrążeniem, skakanie metr przed, na oślep, samonajeżdżanie na przeszkode, skok, zawrotka w miejscu i skok z drugiej strony... hahah tyyyyle radości! Na koniec pracy już zwracał  uwage na moje sygnały, ale najpierw się musiał wyszaleć chłopak :) Kolejnego dnia lekka jazda na halterze, bardzo posłusznie, ze schodzeniem głowy w dół, ustępowaniami. Początkowo troche sztywny galop, sie nie wyluzował, potem odpuscił na nacisk haltera i galopował w niskim ustawieniu, już całkiem nieźle. Nie forsowałąm go, bo chudy i kopyta... eh. Wczoraj sie lenił, jutro też, pojutrze lekka jazda.

*Zolka
Przestała znaczyć! :)

*Mrówka
CUDNY KUCYK! Co prawda mały nerwusek i wymaga bardzo sprawiedliwego traktowania, ale też konsekwencji. Troszkę jej brak pokory, na 3 pierwszych jazdach sprawdziła mnie na wszelkie sposoby: bryczki, odskoki w bok, odwracanie i próby dziabnięcia w łydkę... kochaniuteńka :) Raz spotkałam się nawet z glebą, ale kucykowi jasno przedstawiłam, że się mu to nie opłacało. No i kiedy skończyły się zagrywki kucyka... okazało się, że nawet w kłusie można opuścić głowę, iż można się wyginać nie tylko w stępie i że więcej niż 2 kółka galopu nie są ponad jego siły :)
Mrówka ma świetne podstawy- reaguje na lekki sygnał zarówno do przodu, w bok jak i wstrzymujący. Jej problem to poskładanie tego wszystkiego w jedną całość- jak może wykorzystać swoje ciało, żeby było jej wygodniej i żeby mięśnie pracowały zdrowo. Kuc szybko się uczy, po zaledwie tygodniu wykazuje chęć wejścia na kontakt i zejścia w dół w kłusie.  Jestem pewna, że przez wakacje zrobi ogromny postęp, bo ma duży potencjał

*Ja
Odkryłam Amerykę, potrafię siedzieć w pełnym siadzie. Tyłek sie nie odrywa, stabilnie podąża, czuję kości kulszowe (koniec z wymówką o obfitych pośladkach), kolano nie skacze.
A wszystko dzięki książce Musslera- kolejny post :)

2 komentarze: