Ładne konisko, co? :)
Diana krzyczała, że słabo, że muchi gryzo, że koń zdenerwowany, ale filmik wyszedł niegłupio. Mieliśmy traktory, motocyklo-skuter (coś w ten deseń), samochody. Ludu, ile mechanika we wsi.
Naturalny dresaż (bo w polu) jednak udało się osiągnąć. Warunków na profeskę nie ma za huhu, ale jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma :).
Byłyśmy u Zolełki, dzieweczka miała kuleć - a przestała po stępie w nowym siodle (na przymiarkę). Dwie ujeżdżeniówki, pro-ambitnie :).
No, na zakończenie powiem, że na końcówkę Arts nalegała. Ja nie mam z tym nic wspólnego :P
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz