Wczoraj bardzo przyjemna była Mrówka, znalazłyśmy wreszcie pewne porozumienie na kontakcie, wiele jest jeszcze do poprawy, aczkolwiek zaczyna to przypominać prawidłowe połączenie. Kucyk się stara, nie da się tego nie zauważyć. W galopie są momenty wspaniałe, gdzie potylica zostaje swobodna i pysk nie waży na ręku, zaś czuć elastyczne żucie. Po jeździe na buźce sztywna piana :) Pod koniec jazdy zdjęłam ogłowie i pojeździłam na cordeo. Pozytywnie mnie zaskoczył fakt że kucyk był banalny w prowadzeniu, zrównoważony i chętny. Wykonaliśmy nawet kilka lotnych na wyjściu z przekątnych, co prawda zadek się czasem spóźniał, jednak i tak jestem zadowolona. Problemy pojawiły sie gdy postawiłam małą przeszkodę. Kucyk miał odmienną opinię co do tempa, wyłączył myślenie, to samo zauważam gdy jeżdżę parkury. Teraz dobitnie sobie uświadomiłam że MUSZĘ to przepracować, że Mrówka MUSI być idealnie skontrolowana i MUSI zostać ze mną. Pozytywna ochota na skakanie- owszem. Natomiast kucor zarzucał turbo takie że nie mogłam wyjechać ze ściany bo nie było kontroli. Przepracowałam to. Na koniec jazdy założyłam ogłowie by pogimnastykować ją w kłusie na niskiej szyi, była bajecznie usłużna i nawet próbowała zapracować grzbietem utrzymując skupienie i równowagę.
Z Bazaltem byłam w terenie. O mało nie zabilismy się na drzewie które przed nami nagle wyrosło, ale oj tam. Byłoby śmiesznie dzień przed maturami zabić się na koniu. Sytuacja wyglądała mniej więcej tak, że jechaliśmy pełną petardą , nade mną wyskoczyła gałąź, więc musiałam sie schować i zamknęłam na chwile oczy. Jak je otworzyłam to spostrzegłam że droga rozchodzi się na dwie strony i musiałam podjąć mega szybką decyzję gdzie skręcić. Cudem się udało... :))) Żyjemy.
Nie jestem zadowolona z galopu. Eh dużo się zmieniło, ale jeszcze więcej do zrobienia. Chciałabym wreszcie poczuć full rozluźnienie w galopie na kontakcie. To chyba szyja jest usztywniona, nawet na filmikach to widać. Muszę to rozpracować.
Artsis
Blog, przemyślenia jeźdźca z urwaną głową. Naturalne jeździectwo, natural horsemanship, etologia, pamiętnik, jeździectwo klasyczne, Kiki, Inka.
Z czym je się je?
Blog został założony przez Inkę, swego czasu zawziętą Makoszkowiczkę. Tam kupiła pierwszego konia i poznała wyjątkowych ludzi, a między innymi uzależniającą jak same zwierzęta Artemidę. Pokazała jej stronkę i tak oto bazgrzą coś we dwie!
Inka ma lat 19, Arcia 18, łączyło je chodzenie do klasy biologiczno-chemicznej i posiadanie (z szacunkiem dla naszych wierzchowców) koni - och, pardon - stworka huculskiego i konia prawie hanowerskiego :). Mieszkają na wschodzie Polski, na dwóch krańcach województwa lubelskiego. Powinny zajmować się szkołą, nauką, obowiązkami... Ale jeszcze kiełbie im we łbie i nieraz spędzanie czasu z końmi i tym, co z nimi związane jest ich słodką ucieczką od codzienności. Interesują się tworzeniem (rysunkiem, pisaniem, etc.) a także psychologią, etologią, komunikacją międzygatunkową i hipologią oczywiście.
Blog skupia się na ich końskopochodnych przemyśleniach oraz doświadczeniach.
Blog skupia się na ich końskopochodnych przemyśleniach oraz doświadczeniach.
Zdjęcia, jeśli nie należą do nas, udostępniane są dzięki uprzejmości ich autorów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz