Chciałam, żeby ostatnia jazda Bazia we Wrzosówce była naprawdę udana. I wreszcie udało się zbliżyć mocniej do tego co uważam, że "jest OK". :)
Na rozgrzewce duuużo jazdy w przód w dół, zgięcia boczne szyi, ale wciąż w niskim ustawieniu, liczne przejścia. Po rozgrzewce 5 minut stępa w ręku, żeby mięśnie odpoczęły. Potem praca nad rozluźnieniem w galopie- koń mega cudownie odpuścił i wreszcie przestał napinać szyję i wisieć na ręku. Uzyskałam to poprzez ustępowania od łydki w galopie, lekkie zmiany ustawienia do wewnątrz i na zewnątrz, dużo dodań i lekkie skrócenia. Potem znowu 5 minut stępa w ręku. Na koniec praca w kłusie nad podstawieniem zadu- ustępowania od łydki, łopatki do wewnątrz, półparady na kołach. Potem praca nad zebraniem w galopie- półparady, gdzie koń mocno "siadał na zadzie" - tym razem musiał utrzymać taki chód przez dłużej niż cztery foule :) Potem kilka wężyków w kontrgalopie i rozkłusowanie znowu w przód w dół :)
Bardzo istotne jest dla mnie teraz odnalezienie prawidłowych proporcji w używaniu wodzy, gdyż zdarza mi się zbyt mocno trzymać kontakt lub kontaktu nie mieć prawie wcale- zwłaszcza na niskiej szyi. Najważniejsze jest jednak to, że
musze sprawiać by koń myślał o swoich zadnich nogach i o ruchu w przód. To jest kluczowe dla dobrej pracy grzbietu i przekłada się to także na kontakt.
Muszę ruch generować zamiast powstrzymywać.
|
ustępowanie od łydki |
|
łopatka do wewnątrz |
|
galop w rozluźnieniu i "zebraniu" hehe jak chce to użyje zadu |
|
kłus roboczy |
|
kłus pośredni |
PS porównanie półparady w kłusie na przełomie 2 tygodni... a wystarczyło mniej się skupiać na ręku a więcej na dupce. efekt jest znaczny :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz