Wczoraj z moją trenerką, Anią i jej koniem, Martinim pojechaliśmy do stajni Olgi Michalik na konsultacje. Profesjonalizm i oko trenerskie Pani Olgi tak mnie urzekły, że umówiłam się na trening, który właśnie dziś się odbył.
Została mi przydzielona do jazdy siwa klacz Waterlily, bardzo miła dla oka i sympatyczna w obejściu. Okazała się świetnie wyszkolonym, bardzo miękko noszącym koniem.
Jazda rozpoczęła się samodzielnym rozprężeniem, gdzie miałam możliwość zapoznania się troche z Lily. Perfekcyjnie reagowała na półparady, mega wrażliwa na łydkę, łopatki, ciągi i ustępowania- bajka, bardzo łatwo i miło :) Ogólnie nie spodziewałam się, że koń aż tak mi podpasuje. Nie wspominając już o fantastycznie dopasowanym sprzęcie: Veredusy, ogłowie Wembley, Prestige Helen... kosmos :) W dodatku testowałam nowe oficerki Cavallo, niestety nie pasują na mnie zbyt dobrze, ale jeździ się zajedwabiście. Potem przyszła pora na galop i tutaj wyszła na jaw słaba strona siwej: mocno ciągnęła w dół i do przodu ;) Aczkolwiek postępując zgodnie z wskazówkami udało się sprowokować konika do skrócenia, podstawienia i zelżenia na ręku. Następnie przeszłyśmy do pracy w kłusie ćwiczebnym. Dostałam świetny sposób na to jak sprowokować swoje ciało do prawidłowego siedzenia :) Okazało się to dużo prostsze niż myślałam- i dużo mniej wysiłkowe. W kłusie popracowaliśmy nad ustępowaniami od łydki. Na końcu wychodziły już naprawde super. Następnie znowu pracowaliśmy nad galopem i kiedy okazało się że pozwoliłam mojemu ciału odpowiednio mieścić się w siodle, nie musiałam się wysilać by wykonać półparadę - skrócenie w galopie. Koń od samego sposobu siedzenia czuł, że ma przejmować ciężar na zad.
Kluczowy okazał się dosiad.
*w ćwiczebnym przypomnieć sobie początki, rozluźnić nogi, puścić wszystko
*w galopie nie pchać, pozwolić sie nieść, po prostu siedzieć
*koń w kłusie nie może przyspieszać, przytrzymaj, kiedy koń zareaguje od razu minimalizujemy napięcie na wodzy
*w żuciu z ręki koń ma sie pochylić a nie ja :)
Ta jazda była cudowna! Wspaniały sprzęt, wspaniałe oko i rady trenerki, naprawdę dobrze wyszkolony koń, czego chcieć więcej? Ponadto przepracowaliśmy dokładnie to nad czym ostatnio płakałam: nad moim pełnym siadem i ustępowaniami od łydki. Dodatkowo dostałam fantastyczne wskazówki co do kontaktu. Spooooro mi się w głowie rozjaśniło. Wydaje mi się, że wywarłam niezłe wrażenie. Na pewno skorzystam z takiej przyjemności jeszcze nie raz.
A co było potem? Potem okazało się, że mój koń jest fantastyczny. Przeniosłam świeżutkie informacje na grzbiet Bazalta i efekt był niesamowity. Koń pracował na kontakcie, a ja z wyczuciem umiałam dopasować napięcie wodzy do sytuacji i jego reakcji. I w porównaniu do siwej Lily Baziek okazał się baaardzo mięki w pysku, bardzo łatwy w prowadzeniu i bardzo chętny do jazdy. Wreszcie jechałam na kontakcie, wreszcie prawidłowo siedziałam, wreszcie wykonałam super ustępowanie od łydki w kłusie- pierwszy raz tak fajnie poczułam jak równocześnie przesuwa się i przód i zad konia, nic nie wypada, jest super kontakt i wgl wszystko super :)) Pojechaliśmy też kilka super skróceń w galopie, wężyk w kontrgalopie, przejście z galopu do stępa! :)
Potem Mrówka, początek był dla niej trudny, bo się uparłam że koniec z akceptowaniem "półkontaktu" i że "przejadę ją przez wędzidło". W efekcie jazda była cudowna. Pierwszy raz w zyciu wykonałam lotną zmianę nogi na samodzielnie przygotowanym koniu!! Jestem dumna! Nie spóźnił się ani zad, ani przód, tak fajnie poczułam jak koń się unosi i nagle patrzę i nie mogę uwierzyć: udało się!! nareszcie!!
Baaardzo potrzebowałam takiej jazdy. Nie mogę się doczekać kolejnej! Mam filmiki z jazdy na Baziu, jak dostane od Kota to się tutaj pojawią :))
Arts
Blog, przemyślenia jeźdźca z urwaną głową. Naturalne jeździectwo, natural horsemanship, etologia, pamiętnik, jeździectwo klasyczne, Kiki, Inka.
Z czym je się je?
Blog został założony przez Inkę, swego czasu zawziętą Makoszkowiczkę. Tam kupiła pierwszego konia i poznała wyjątkowych ludzi, a między innymi uzależniającą jak same zwierzęta Artemidę. Pokazała jej stronkę i tak oto bazgrzą coś we dwie!
Inka ma lat 19, Arcia 18, łączyło je chodzenie do klasy biologiczno-chemicznej i posiadanie (z szacunkiem dla naszych wierzchowców) koni - och, pardon - stworka huculskiego i konia prawie hanowerskiego :). Mieszkają na wschodzie Polski, na dwóch krańcach województwa lubelskiego. Powinny zajmować się szkołą, nauką, obowiązkami... Ale jeszcze kiełbie im we łbie i nieraz spędzanie czasu z końmi i tym, co z nimi związane jest ich słodką ucieczką od codzienności. Interesują się tworzeniem (rysunkiem, pisaniem, etc.) a także psychologią, etologią, komunikacją międzygatunkową i hipologią oczywiście.
Blog skupia się na ich końskopochodnych przemyśleniach oraz doświadczeniach.
Blog skupia się na ich końskopochodnych przemyśleniach oraz doświadczeniach.
Zdjęcia, jeśli nie należą do nas, udostępniane są dzięki uprzejmości ich autorów.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz