Młode jak młode, powoli do przodu.
Uri był już na hali, jeździło na nim szeleszczace opakowanie po karmie dla psa, worki ze słomą, butelki obijające nogi... Dziś w boksie dostanie siodło na plery.
Tajfun miał TUV, niestety ma chipy i to aż 5!
Titos pozwolil sie glaskac leżąc rano. Super uczucie, bo to znaczy ze zaufał. Dzis idzie na hale, pojezdzi na nim w boksie reklamówka.
Espozito dziś bedzie bardzo dużo habituowany. Był juz na krotkim spacerze poza stajnie i świat go nie zjadł narazie.
Anastazja dzis bedzie mocno habituowana. Pierwszy spacer tez zaliczony aczkolwiek nie umie wychodzic na koło, jest zbyt nieufna, nie chce jej nakładać presji narazie.
Ogier dzisiaj używał mózgu poza stajnią, ale było ciężko... 2h mu poświęciłam... Jutro praca nad zaufaniem bo dzis głownie o dominacje i posluszenstwo chodziło. Ostatecznie stał i nie ruszał nogami, kiedy miał stać i szedł za mną z opuszczona szyja. Nawet obok klaczy. Jednak musiałam sie o to srogo upomnieć.
Lili wczoraj lonża na kantarze oczywiście, bardzo grzeczna (po 2 sesjach lwa i habituacji). W boksie przymiarki do pierwszego dosiadu. Poszly tak niesamowite bryki... Hehehe. Dobrze ze wyszlam z boksu szybko :) uspokoila sie, przelizała. A po pol godzinie stałam na barierce boksu (nad Lili) i zakladalam jej noge ma plecy. Przelizywała i byla nieruchomo
Unikata lonza i pogodzenie sie z siodlem. Dzis przymiarka do wsiadania
Opium dzis bardzo dobry, po dwudniowej przerwie bardzo energiczny, fajnie sie rozluznia i bardzi szybko skumal odchodzenie od łydki. Jezdze go w dole ze zmianami ustawienia- wciąż jest zblokowany przy ustawianiu na lewo, czesto przyspiesza w kłusie tak ze wpada w galop, w galopie gubi nogi. Ale generalnie idzie jak burza do przodu. Przypomina mi Bazia :)
Mrówka dojezdza za tydzień. Bazalt w pon do kliniki na usuwanie zęba
Jezdzilam na koniu do Grand Prix, piruety w galopie, lotne, ciągi... 17letni ogier Fantomme :) byl ogień
Alez
Blog, przemyślenia jeźdźca z urwaną głową. Naturalne jeździectwo, natural horsemanship, etologia, pamiętnik, jeździectwo klasyczne, Kiki, Inka.
Z czym je się je?
Blog został założony przez Inkę, swego czasu zawziętą Makoszkowiczkę. Tam kupiła pierwszego konia i poznała wyjątkowych ludzi, a między innymi uzależniającą jak same zwierzęta Artemidę. Pokazała jej stronkę i tak oto bazgrzą coś we dwie!
Inka ma lat 19, Arcia 18, łączyło je chodzenie do klasy biologiczno-chemicznej i posiadanie (z szacunkiem dla naszych wierzchowców) koni - och, pardon - stworka huculskiego i konia prawie hanowerskiego :). Mieszkają na wschodzie Polski, na dwóch krańcach województwa lubelskiego. Powinny zajmować się szkołą, nauką, obowiązkami... Ale jeszcze kiełbie im we łbie i nieraz spędzanie czasu z końmi i tym, co z nimi związane jest ich słodką ucieczką od codzienności. Interesują się tworzeniem (rysunkiem, pisaniem, etc.) a także psychologią, etologią, komunikacją międzygatunkową i hipologią oczywiście.
Blog skupia się na ich końskopochodnych przemyśleniach oraz doświadczeniach.
Blog skupia się na ich końskopochodnych przemyśleniach oraz doświadczeniach.
Zdjęcia, jeśli nie należą do nas, udostępniane są dzięki uprzejmości ich autorów.
sobota, 28 maja 2016
poniedziałek, 23 maja 2016
Jak pracować z surowym koniem?
Co to znaczy surowy koń?
Mam tu na myśli 3 lub 4latka (zazwyczaj), który właśnie przybył do stajni z łąk, gdzie wraz z rówieśnikami spędził dzieciństwo. Ogólnie, koń który miał kontakt z człowiekiem tylko jako źrebie, jeżeli mamy szczęście to jako źrebie był imprintingowany albo chociaz wymasowany i uczony stać na uwiązie. (Wiązanie źrebaka polega na tym że dwutygodniowe maleństwo na kilka minut przywiązuje sie w boksie na uwiązie. Czeka sie aż źrebie zrozumie, że szarpanina nie pomoże i że musi odpuścić, wtedy stoja jeszcze minute i sie je oswobadza)
Więc sytuacja wygląda tak: fajnie, chce zacząć zajeżdżać swojego młodzika ale on nawet nie pozwala sie dotknąć, co dopiero założyć kantara! Nie wspominając o tym że konik będzie musiał zrozumieć chodzenie na uwiązie, lonżowanie (okrążanie) i co najgorsze: przełamać lęk separacyjny (u młodego konia niestety zazwyczaj bardzo silny)
I co teraz?
W internecie jest wiele materiałów o pierwszym dosiadaniu koni (czyli potocznie o zajazdce). Zwykle w tych materiałach jest informacja że prace na lonży i wsiadanie musi poprzedzić praca z ziemi w boksie.
No ale czy to jest wystarczajaca informacja? Co z tego ze mam konia zamknietego w boksie kiedy on wciąż panikuje gdy sie do niego zbliżam? Ludzie siegaja wtedy po smakołyki. Może to być tragiczne w skutkach. Owszem, smakołyk dany raz na jakiś czas, w odpowiednim momencie, zwłaszcza na początku, przyczyni sie do wzrostu zaufania. Jednak młody koń, aby sie uczył musi być świadomy tego co sie dzieje. Musi rozumieć kiedy ma stać i tolerować to co robimy, kiedy ma ustąpić, kiedy ma do nas podejść, kiedy ma sie cofnąć, kiedy robi coś dobrze, kiedy robi coś źle. Smakołyk jest pomocny żeby koń zrozumiał że zrobił coś dobrze oraz kiedy chcemy by do nas podszedł (ale to też nie może byc główna przyczyna dlaczego podchodzi). No ale, po kolei.
Dlaczego taki wstęp?
Od nas zależy czy nasz koń wyrośnie na świadomie myślącego, kreatywnego, podporządkowanego i spokojnego wewnętrznie przyjaciela czy na rozpieszczonego, niestabilnego emocjonalnie, wiecznie sie wiercącego, spinającego sie przy nowych zadaniach konika maszynowego na pilota, który sie zacina.
Oto lista rzeczy, które musisz po kolei zrobić, żeby zminimalizować ryzyko nieporozumień przed pierwszym wyjściem z boksu;
1. Pierwsze przestawianie w boksie
2. Pierwszy dotyk
3. Nauka tego by koń po każdym wykonanym zadaniu poszedł za tobą
4. Wymasowanie całego ciała aż koń będzie ziewał
5. Nałożenie i zdjęcie kantara minimum 5 razy poprzedzone wymasowaniem uszu
6. Nauka ustępowania od nacisku uwiązu
7. Wymasowanie ciała szczotką, lonżą, batem
8. Zarzucanie lonzy na szyje i plecy: koń stoi i sie nie spina
9. Nałożenie pętli z lonży na tułów, koń rusza za tobą i nie robi sobie nic z paska wokół brzucha
10. Nauka zgięć bocznnych szyi, odangażowania zadu, ustępienia łopatką.
Cały czas stosujemy zasade przeplatania pracy przesuwającej z pracą nad zaufaniem: np Twoj koń ustąpił na nacisk kantara, super, zdejmuje mu kantar i masuje mu głowe. Zakładam kantar, robimy kilka kroków, super. Wydech i pozwalam podejść. Jak podejdzie, pokazuje mu ze jest najwspanialszym koniem na ziemi albo głaszczac albo dając swiety spokój na chwile. (Zalezy czy mamy do czynienia z intro czy ekstrawertykiem)
Osiągnięcie tego mi zajmuje z młodymi końmi 4 sesje treningowe. Pierwsza kończy się na pierwszym dotyku. Druga obejmuje zakładanie kantara, wymasowanie ciała i zrozumienie chodzenia za mną. Trzecia przeplata czyszczenie i masowanie z nauką ustępowania od presji z zachowaniem zasady że po odejściu od presji koń ma podejść o wtedy chwila głaskania po pysku. Ostatnia sesja to przygotowanie do spaceru: szlify ustepowania łopatki i wchodzenia na koło, odangazowania zadu, zgiecia szyji (to jest trudno skumać niektórym koniom, więc odkładam to na potem), koniecznie cofanie. Jako praca nad zaufaniem: zakładanie pętli z lonży, zarzucanie sznurka od bata na plecy zad i szyje (w rozluznieniu konia!)
Kiedy juz mam to opanowane: pierwszy spacer poza boks
Z mojego doświadczenia wynika że koń nagle straci poczucie bezpieczeństwa i bardzo silnie zapragnie wrócić do stajni. To nie może być możliwe. Najlepiej jeśli możemy prosto ze stajni wyjść na ogrodzony prostokątny padoczek, zamknąć drzwi od stajni i puścić konia luzem.
Nie każdy koń zachowa sie jak wariat, ale przez moją głupote w przeciągu 3 dni zrobiły mi to (niekontrolowana ucieczka do stajni) aż 4 młode konie. Także zamykajcie stajnie. Mimo że młode, toto silne ;) A i koniecznie na pierwsze wyprowadzanie i spacery rękawiczki!!
Więc, kiedy już wyjdziemy ze stajni puszczamy konia luzem i robimy metode "lwa". Koń szybko załapie, bo przygotowany został w boksie że ma do nas podejść i wtedy jest fajnie. Mi lew zajmuje jakies 10 do 20 minut zależnie od konia. Metody tej nie bedę tu opisywać bo szkoda mi czasu, jest mnóstwo instrukcji w internecie. W każdym razie, na koniec młody koń musi za nami chodzić, odchodzić w kąt padoczku oddalony od stajni (w niektórych przypadkach może to być na linie, zwłaszcza z nieufnymi końmi). Wtedy krok po kroczku wracamy do stajni. Obchodzi nas narazie tylko czy koń idzie za nami i czy sie na nas nie wpycha. Dobrze też aby był w miare skupiony. (Polecam filmil na yt, chyba "horses that easy distract in new places", Kajucha zgadza sie tytuł?)
Kolejna sesja treningowa: daj koniowi spokój. Czyli po prostu z nim przebywaj. Głaszcz, masuj, nie wymagaj.
Następna to po wyczyszczeniu i powtórzeniu w boksie zgięć szyi, ustępowań zadu, łopatki, wyjsc na koło i podejścia, cofnięć etcetera cetera, wychodzimy na padoczek na lonży. Na padoku muszą być tym razem końscy kumple. Chodzi o to, by koń pozostał myślami z nami. Ma sie skupiać na chodzeniu za nami, zatrzymywaniu, cofaniu i zgięciach szyi. Odczulamy go na bat. Potem dajemy mu spokoj.
Nastepna sesja to sesja kluczowa w bezposrednim przygotowaniu do lonżowania. Koń wychodzi na pusty padok. Mamy go na lonży przypiętej do kantata, mamy bat. Po oprowadzeniu go w różnych kierunkach powinien być skupiony. Jego skupienie potrwa kilka minut, wtedy będzie myślał o tym czego od niego chceny. Potem pomysli o stajni i kumplach.
TO BARDZO WAŻNE. Jeżeli nie skończymy wymagać w odpowiednim momencie to koń może zacząć ciągnąć lub sie nawet wyrwać w stronę stajni. Młody koń dosłownie kilka minut jest w stanie sprostać wymaganiom. Oczywiscie to zalezy od kunia. (Tajfun pozostaje ze mną do 10 minut, Espozito krótka chwila).
Czas skupienia na nas przez konia jest zaszczytem i jedynym czasem kiedy koń świadomie sie uczy. Jeśli koń myśli o ucieczce bo sie boi- NIE UCZY SIE. Jeśli koń mysli o stadzie- NIE UCZY SIE.
Jak wykorzystać czas skupienia?
Robiac na zewnatrz to co w boksie: ustepowanie łopatki w efekcie czego koń wychodzi na koło. Odangazowanie zadu w efekcie czego koń podchodzi do nas. W dalszym lvl kon ma zrobic wkoło nas kilkak kółek, potem dopiero możw podejsc.
I tak sie bawimy aż kuń ogarnie :)
Na tą chwile jestem z moimi młokosami na tym etapie. Jak dojde dalej to opisze co sie nauczylam.
Co napewno wypróbuje na tobie młody koń?
*zje Twoje rękawiczki
*obwącha Cie od góry do dołu
*przeciągnie Cie w strone stajni
*kilka razy przeciągnie Cie w strone stajni
*bezczelnie zatrzyma sie na kole patrząc nostalgicznie w kierunku kumpli
*wlezie na Ciebie
*rozkocha Cie w sobie
Może wgl powiem co sie ze mną dzieje?
Jestem w pracy w Niemczech, w stajni sportowo hodowlanej. Mam pod opieką dwa przemiłe gniadosze: Uriego i Tajfuna które są najbardziej ufne i kontaktowe, opanowały już okrążanie. Kasztana Titosa, który okrąża już w kłusie (o dziwo z nosem przy ziemi!) ale musiałam mu poświęcić wiecej pracy nad zaufaniem. Espozito który jest mocno nieufny: na etapie pracy w boksie
, na uwiązie wychodzi poza stajnie tylko do drugiego konia (ma baaaardzo duzo siły i problem odsadzania zapamietany przez poprzednich ludzi). Anastazja, na etapie pracy w boksie, piękna i mądra, ale nieufna.
No i ogier... Który mnie dziś doprowadził do szału.. 2 h sie z nim bawiłam zanim troszeczke pokonałam jego lęk separacyjny i zaczął uzywac mózgu poza stajnią.
Czekają jeszcze na mnie 3 klacze: Lili, Unikata i Otylia.
Mam też wow aż jednego konia zajeżdżonego :) 5 letni Opium po folblucie od trakenki. Gruby, ale bardzo mądry. Będą z niego konie, oj będą :)
Pytania? Prosze o komentarze :)
Arts
Mam tu na myśli 3 lub 4latka (zazwyczaj), który właśnie przybył do stajni z łąk, gdzie wraz z rówieśnikami spędził dzieciństwo. Ogólnie, koń który miał kontakt z człowiekiem tylko jako źrebie, jeżeli mamy szczęście to jako źrebie był imprintingowany albo chociaz wymasowany i uczony stać na uwiązie. (Wiązanie źrebaka polega na tym że dwutygodniowe maleństwo na kilka minut przywiązuje sie w boksie na uwiązie. Czeka sie aż źrebie zrozumie, że szarpanina nie pomoże i że musi odpuścić, wtedy stoja jeszcze minute i sie je oswobadza)
Więc sytuacja wygląda tak: fajnie, chce zacząć zajeżdżać swojego młodzika ale on nawet nie pozwala sie dotknąć, co dopiero założyć kantara! Nie wspominając o tym że konik będzie musiał zrozumieć chodzenie na uwiązie, lonżowanie (okrążanie) i co najgorsze: przełamać lęk separacyjny (u młodego konia niestety zazwyczaj bardzo silny)
I co teraz?
W internecie jest wiele materiałów o pierwszym dosiadaniu koni (czyli potocznie o zajazdce). Zwykle w tych materiałach jest informacja że prace na lonży i wsiadanie musi poprzedzić praca z ziemi w boksie.
No ale czy to jest wystarczajaca informacja? Co z tego ze mam konia zamknietego w boksie kiedy on wciąż panikuje gdy sie do niego zbliżam? Ludzie siegaja wtedy po smakołyki. Może to być tragiczne w skutkach. Owszem, smakołyk dany raz na jakiś czas, w odpowiednim momencie, zwłaszcza na początku, przyczyni sie do wzrostu zaufania. Jednak młody koń, aby sie uczył musi być świadomy tego co sie dzieje. Musi rozumieć kiedy ma stać i tolerować to co robimy, kiedy ma ustąpić, kiedy ma do nas podejść, kiedy ma sie cofnąć, kiedy robi coś dobrze, kiedy robi coś źle. Smakołyk jest pomocny żeby koń zrozumiał że zrobił coś dobrze oraz kiedy chcemy by do nas podszedł (ale to też nie może byc główna przyczyna dlaczego podchodzi). No ale, po kolei.
Dlaczego taki wstęp?
Od nas zależy czy nasz koń wyrośnie na świadomie myślącego, kreatywnego, podporządkowanego i spokojnego wewnętrznie przyjaciela czy na rozpieszczonego, niestabilnego emocjonalnie, wiecznie sie wiercącego, spinającego sie przy nowych zadaniach konika maszynowego na pilota, który sie zacina.
Oto lista rzeczy, które musisz po kolei zrobić, żeby zminimalizować ryzyko nieporozumień przed pierwszym wyjściem z boksu;
1. Pierwsze przestawianie w boksie
2. Pierwszy dotyk
3. Nauka tego by koń po każdym wykonanym zadaniu poszedł za tobą
4. Wymasowanie całego ciała aż koń będzie ziewał
5. Nałożenie i zdjęcie kantara minimum 5 razy poprzedzone wymasowaniem uszu
6. Nauka ustępowania od nacisku uwiązu
7. Wymasowanie ciała szczotką, lonżą, batem
8. Zarzucanie lonzy na szyje i plecy: koń stoi i sie nie spina
9. Nałożenie pętli z lonży na tułów, koń rusza za tobą i nie robi sobie nic z paska wokół brzucha
10. Nauka zgięć bocznnych szyi, odangażowania zadu, ustępienia łopatką.
Cały czas stosujemy zasade przeplatania pracy przesuwającej z pracą nad zaufaniem: np Twoj koń ustąpił na nacisk kantara, super, zdejmuje mu kantar i masuje mu głowe. Zakładam kantar, robimy kilka kroków, super. Wydech i pozwalam podejść. Jak podejdzie, pokazuje mu ze jest najwspanialszym koniem na ziemi albo głaszczac albo dając swiety spokój na chwile. (Zalezy czy mamy do czynienia z intro czy ekstrawertykiem)
Osiągnięcie tego mi zajmuje z młodymi końmi 4 sesje treningowe. Pierwsza kończy się na pierwszym dotyku. Druga obejmuje zakładanie kantara, wymasowanie ciała i zrozumienie chodzenia za mną. Trzecia przeplata czyszczenie i masowanie z nauką ustępowania od presji z zachowaniem zasady że po odejściu od presji koń ma podejść o wtedy chwila głaskania po pysku. Ostatnia sesja to przygotowanie do spaceru: szlify ustepowania łopatki i wchodzenia na koło, odangazowania zadu, zgiecia szyji (to jest trudno skumać niektórym koniom, więc odkładam to na potem), koniecznie cofanie. Jako praca nad zaufaniem: zakładanie pętli z lonży, zarzucanie sznurka od bata na plecy zad i szyje (w rozluznieniu konia!)
Kiedy juz mam to opanowane: pierwszy spacer poza boks
Z mojego doświadczenia wynika że koń nagle straci poczucie bezpieczeństwa i bardzo silnie zapragnie wrócić do stajni. To nie może być możliwe. Najlepiej jeśli możemy prosto ze stajni wyjść na ogrodzony prostokątny padoczek, zamknąć drzwi od stajni i puścić konia luzem.
Nie każdy koń zachowa sie jak wariat, ale przez moją głupote w przeciągu 3 dni zrobiły mi to (niekontrolowana ucieczka do stajni) aż 4 młode konie. Także zamykajcie stajnie. Mimo że młode, toto silne ;) A i koniecznie na pierwsze wyprowadzanie i spacery rękawiczki!!
Więc, kiedy już wyjdziemy ze stajni puszczamy konia luzem i robimy metode "lwa". Koń szybko załapie, bo przygotowany został w boksie że ma do nas podejść i wtedy jest fajnie. Mi lew zajmuje jakies 10 do 20 minut zależnie od konia. Metody tej nie bedę tu opisywać bo szkoda mi czasu, jest mnóstwo instrukcji w internecie. W każdym razie, na koniec młody koń musi za nami chodzić, odchodzić w kąt padoczku oddalony od stajni (w niektórych przypadkach może to być na linie, zwłaszcza z nieufnymi końmi). Wtedy krok po kroczku wracamy do stajni. Obchodzi nas narazie tylko czy koń idzie za nami i czy sie na nas nie wpycha. Dobrze też aby był w miare skupiony. (Polecam filmil na yt, chyba "horses that easy distract in new places", Kajucha zgadza sie tytuł?)
Kolejna sesja treningowa: daj koniowi spokój. Czyli po prostu z nim przebywaj. Głaszcz, masuj, nie wymagaj.
Następna to po wyczyszczeniu i powtórzeniu w boksie zgięć szyi, ustępowań zadu, łopatki, wyjsc na koło i podejścia, cofnięć etcetera cetera, wychodzimy na padoczek na lonży. Na padoku muszą być tym razem końscy kumple. Chodzi o to, by koń pozostał myślami z nami. Ma sie skupiać na chodzeniu za nami, zatrzymywaniu, cofaniu i zgięciach szyi. Odczulamy go na bat. Potem dajemy mu spokoj.
Nastepna sesja to sesja kluczowa w bezposrednim przygotowaniu do lonżowania. Koń wychodzi na pusty padok. Mamy go na lonży przypiętej do kantata, mamy bat. Po oprowadzeniu go w różnych kierunkach powinien być skupiony. Jego skupienie potrwa kilka minut, wtedy będzie myślał o tym czego od niego chceny. Potem pomysli o stajni i kumplach.
TO BARDZO WAŻNE. Jeżeli nie skończymy wymagać w odpowiednim momencie to koń może zacząć ciągnąć lub sie nawet wyrwać w stronę stajni. Młody koń dosłownie kilka minut jest w stanie sprostać wymaganiom. Oczywiscie to zalezy od kunia. (Tajfun pozostaje ze mną do 10 minut, Espozito krótka chwila).
Czas skupienia na nas przez konia jest zaszczytem i jedynym czasem kiedy koń świadomie sie uczy. Jeśli koń myśli o ucieczce bo sie boi- NIE UCZY SIE. Jeśli koń mysli o stadzie- NIE UCZY SIE.
Jak wykorzystać czas skupienia?
Robiac na zewnatrz to co w boksie: ustepowanie łopatki w efekcie czego koń wychodzi na koło. Odangazowanie zadu w efekcie czego koń podchodzi do nas. W dalszym lvl kon ma zrobic wkoło nas kilkak kółek, potem dopiero możw podejsc.
I tak sie bawimy aż kuń ogarnie :)
Na tą chwile jestem z moimi młokosami na tym etapie. Jak dojde dalej to opisze co sie nauczylam.
Co napewno wypróbuje na tobie młody koń?
*zje Twoje rękawiczki
*obwącha Cie od góry do dołu
*przeciągnie Cie w strone stajni
*kilka razy przeciągnie Cie w strone stajni
*bezczelnie zatrzyma sie na kole patrząc nostalgicznie w kierunku kumpli
*wlezie na Ciebie
*rozkocha Cie w sobie
Może wgl powiem co sie ze mną dzieje?
Jestem w pracy w Niemczech, w stajni sportowo hodowlanej. Mam pod opieką dwa przemiłe gniadosze: Uriego i Tajfuna które są najbardziej ufne i kontaktowe, opanowały już okrążanie. Kasztana Titosa, który okrąża już w kłusie (o dziwo z nosem przy ziemi!) ale musiałam mu poświęcić wiecej pracy nad zaufaniem. Espozito który jest mocno nieufny: na etapie pracy w boksie
, na uwiązie wychodzi poza stajnie tylko do drugiego konia (ma baaaardzo duzo siły i problem odsadzania zapamietany przez poprzednich ludzi). Anastazja, na etapie pracy w boksie, piękna i mądra, ale nieufna.
No i ogier... Który mnie dziś doprowadził do szału.. 2 h sie z nim bawiłam zanim troszeczke pokonałam jego lęk separacyjny i zaczął uzywac mózgu poza stajnią.
Czekają jeszcze na mnie 3 klacze: Lili, Unikata i Otylia.
Mam też wow aż jednego konia zajeżdżonego :) 5 letni Opium po folblucie od trakenki. Gruby, ale bardzo mądry. Będą z niego konie, oj będą :)
Pytania? Prosze o komentarze :)
Arts
piątek, 13 maja 2016
Myster Baz and good riding mystery
Chciałam, żeby ostatnia jazda Bazia we Wrzosówce była naprawdę udana. I wreszcie udało się zbliżyć mocniej do tego co uważam, że "jest OK". :)
Na rozgrzewce duuużo jazdy w przód w dół, zgięcia boczne szyi, ale wciąż w niskim ustawieniu, liczne przejścia. Po rozgrzewce 5 minut stępa w ręku, żeby mięśnie odpoczęły. Potem praca nad rozluźnieniem w galopie- koń mega cudownie odpuścił i wreszcie przestał napinać szyję i wisieć na ręku. Uzyskałam to poprzez ustępowania od łydki w galopie, lekkie zmiany ustawienia do wewnątrz i na zewnątrz, dużo dodań i lekkie skrócenia. Potem znowu 5 minut stępa w ręku. Na koniec praca w kłusie nad podstawieniem zadu- ustępowania od łydki, łopatki do wewnątrz, półparady na kołach. Potem praca nad zebraniem w galopie- półparady, gdzie koń mocno "siadał na zadzie" - tym razem musiał utrzymać taki chód przez dłużej niż cztery foule :) Potem kilka wężyków w kontrgalopie i rozkłusowanie znowu w przód w dół :)
Bardzo istotne jest dla mnie teraz odnalezienie prawidłowych proporcji w używaniu wodzy, gdyż zdarza mi się zbyt mocno trzymać kontakt lub kontaktu nie mieć prawie wcale- zwłaszcza na niskiej szyi. Najważniejsze jest jednak to, że musze sprawiać by koń myślał o swoich zadnich nogach i o ruchu w przód. To jest kluczowe dla dobrej pracy grzbietu i przekłada się to także na kontakt. Muszę ruch generować zamiast powstrzymywać.
PS porównanie półparady w kłusie na przełomie 2 tygodni... a wystarczyło mniej się skupiać na ręku a więcej na dupce. efekt jest znaczny :)
Na rozgrzewce duuużo jazdy w przód w dół, zgięcia boczne szyi, ale wciąż w niskim ustawieniu, liczne przejścia. Po rozgrzewce 5 minut stępa w ręku, żeby mięśnie odpoczęły. Potem praca nad rozluźnieniem w galopie- koń mega cudownie odpuścił i wreszcie przestał napinać szyję i wisieć na ręku. Uzyskałam to poprzez ustępowania od łydki w galopie, lekkie zmiany ustawienia do wewnątrz i na zewnątrz, dużo dodań i lekkie skrócenia. Potem znowu 5 minut stępa w ręku. Na koniec praca w kłusie nad podstawieniem zadu- ustępowania od łydki, łopatki do wewnątrz, półparady na kołach. Potem praca nad zebraniem w galopie- półparady, gdzie koń mocno "siadał na zadzie" - tym razem musiał utrzymać taki chód przez dłużej niż cztery foule :) Potem kilka wężyków w kontrgalopie i rozkłusowanie znowu w przód w dół :)
Bardzo istotne jest dla mnie teraz odnalezienie prawidłowych proporcji w używaniu wodzy, gdyż zdarza mi się zbyt mocno trzymać kontakt lub kontaktu nie mieć prawie wcale- zwłaszcza na niskiej szyi. Najważniejsze jest jednak to, że musze sprawiać by koń myślał o swoich zadnich nogach i o ruchu w przód. To jest kluczowe dla dobrej pracy grzbietu i przekłada się to także na kontakt. Muszę ruch generować zamiast powstrzymywać.
ustępowanie od łydki |
łopatka do wewnątrz |
galop w rozluźnieniu i "zebraniu" hehe jak chce to użyje zadu |
kłus roboczy |
kłus pośredni |
PS porównanie półparady w kłusie na przełomie 2 tygodni... a wystarczyło mniej się skupiać na ręku a więcej na dupce. efekt jest znaczny :)
niedziela, 8 maja 2016
Dzisiejszy dzień był bardzo owocny jeździecko.
Wczoraj z moją trenerką, Anią i jej koniem, Martinim pojechaliśmy do stajni Olgi Michalik na konsultacje. Profesjonalizm i oko trenerskie Pani Olgi tak mnie urzekły, że umówiłam się na trening, który właśnie dziś się odbył.
Została mi przydzielona do jazdy siwa klacz Waterlily, bardzo miła dla oka i sympatyczna w obejściu. Okazała się świetnie wyszkolonym, bardzo miękko noszącym koniem.
Jazda rozpoczęła się samodzielnym rozprężeniem, gdzie miałam możliwość zapoznania się troche z Lily. Perfekcyjnie reagowała na półparady, mega wrażliwa na łydkę, łopatki, ciągi i ustępowania- bajka, bardzo łatwo i miło :) Ogólnie nie spodziewałam się, że koń aż tak mi podpasuje. Nie wspominając już o fantastycznie dopasowanym sprzęcie: Veredusy, ogłowie Wembley, Prestige Helen... kosmos :) W dodatku testowałam nowe oficerki Cavallo, niestety nie pasują na mnie zbyt dobrze, ale jeździ się zajedwabiście. Potem przyszła pora na galop i tutaj wyszła na jaw słaba strona siwej: mocno ciągnęła w dół i do przodu ;) Aczkolwiek postępując zgodnie z wskazówkami udało się sprowokować konika do skrócenia, podstawienia i zelżenia na ręku. Następnie przeszłyśmy do pracy w kłusie ćwiczebnym. Dostałam świetny sposób na to jak sprowokować swoje ciało do prawidłowego siedzenia :) Okazało się to dużo prostsze niż myślałam- i dużo mniej wysiłkowe. W kłusie popracowaliśmy nad ustępowaniami od łydki. Na końcu wychodziły już naprawde super. Następnie znowu pracowaliśmy nad galopem i kiedy okazało się że pozwoliłam mojemu ciału odpowiednio mieścić się w siodle, nie musiałam się wysilać by wykonać półparadę - skrócenie w galopie. Koń od samego sposobu siedzenia czuł, że ma przejmować ciężar na zad.
Kluczowy okazał się dosiad.
*w ćwiczebnym przypomnieć sobie początki, rozluźnić nogi, puścić wszystko
*w galopie nie pchać, pozwolić sie nieść, po prostu siedzieć
*koń w kłusie nie może przyspieszać, przytrzymaj, kiedy koń zareaguje od razu minimalizujemy napięcie na wodzy
*w żuciu z ręki koń ma sie pochylić a nie ja :)
Ta jazda była cudowna! Wspaniały sprzęt, wspaniałe oko i rady trenerki, naprawdę dobrze wyszkolony koń, czego chcieć więcej? Ponadto przepracowaliśmy dokładnie to nad czym ostatnio płakałam: nad moim pełnym siadem i ustępowaniami od łydki. Dodatkowo dostałam fantastyczne wskazówki co do kontaktu. Spooooro mi się w głowie rozjaśniło. Wydaje mi się, że wywarłam niezłe wrażenie. Na pewno skorzystam z takiej przyjemności jeszcze nie raz.
A co było potem? Potem okazało się, że mój koń jest fantastyczny. Przeniosłam świeżutkie informacje na grzbiet Bazalta i efekt był niesamowity. Koń pracował na kontakcie, a ja z wyczuciem umiałam dopasować napięcie wodzy do sytuacji i jego reakcji. I w porównaniu do siwej Lily Baziek okazał się baaardzo mięki w pysku, bardzo łatwy w prowadzeniu i bardzo chętny do jazdy. Wreszcie jechałam na kontakcie, wreszcie prawidłowo siedziałam, wreszcie wykonałam super ustępowanie od łydki w kłusie- pierwszy raz tak fajnie poczułam jak równocześnie przesuwa się i przód i zad konia, nic nie wypada, jest super kontakt i wgl wszystko super :)) Pojechaliśmy też kilka super skróceń w galopie, wężyk w kontrgalopie, przejście z galopu do stępa! :)
Potem Mrówka, początek był dla niej trudny, bo się uparłam że koniec z akceptowaniem "półkontaktu" i że "przejadę ją przez wędzidło". W efekcie jazda była cudowna. Pierwszy raz w zyciu wykonałam lotną zmianę nogi na samodzielnie przygotowanym koniu!! Jestem dumna! Nie spóźnił się ani zad, ani przód, tak fajnie poczułam jak koń się unosi i nagle patrzę i nie mogę uwierzyć: udało się!! nareszcie!!
Baaardzo potrzebowałam takiej jazdy. Nie mogę się doczekać kolejnej! Mam filmiki z jazdy na Baziu, jak dostane od Kota to się tutaj pojawią :))
Arts
Została mi przydzielona do jazdy siwa klacz Waterlily, bardzo miła dla oka i sympatyczna w obejściu. Okazała się świetnie wyszkolonym, bardzo miękko noszącym koniem.
Jazda rozpoczęła się samodzielnym rozprężeniem, gdzie miałam możliwość zapoznania się troche z Lily. Perfekcyjnie reagowała na półparady, mega wrażliwa na łydkę, łopatki, ciągi i ustępowania- bajka, bardzo łatwo i miło :) Ogólnie nie spodziewałam się, że koń aż tak mi podpasuje. Nie wspominając już o fantastycznie dopasowanym sprzęcie: Veredusy, ogłowie Wembley, Prestige Helen... kosmos :) W dodatku testowałam nowe oficerki Cavallo, niestety nie pasują na mnie zbyt dobrze, ale jeździ się zajedwabiście. Potem przyszła pora na galop i tutaj wyszła na jaw słaba strona siwej: mocno ciągnęła w dół i do przodu ;) Aczkolwiek postępując zgodnie z wskazówkami udało się sprowokować konika do skrócenia, podstawienia i zelżenia na ręku. Następnie przeszłyśmy do pracy w kłusie ćwiczebnym. Dostałam świetny sposób na to jak sprowokować swoje ciało do prawidłowego siedzenia :) Okazało się to dużo prostsze niż myślałam- i dużo mniej wysiłkowe. W kłusie popracowaliśmy nad ustępowaniami od łydki. Na końcu wychodziły już naprawde super. Następnie znowu pracowaliśmy nad galopem i kiedy okazało się że pozwoliłam mojemu ciału odpowiednio mieścić się w siodle, nie musiałam się wysilać by wykonać półparadę - skrócenie w galopie. Koń od samego sposobu siedzenia czuł, że ma przejmować ciężar na zad.
Kluczowy okazał się dosiad.
*w ćwiczebnym przypomnieć sobie początki, rozluźnić nogi, puścić wszystko
*w galopie nie pchać, pozwolić sie nieść, po prostu siedzieć
*koń w kłusie nie może przyspieszać, przytrzymaj, kiedy koń zareaguje od razu minimalizujemy napięcie na wodzy
*w żuciu z ręki koń ma sie pochylić a nie ja :)
Ta jazda była cudowna! Wspaniały sprzęt, wspaniałe oko i rady trenerki, naprawdę dobrze wyszkolony koń, czego chcieć więcej? Ponadto przepracowaliśmy dokładnie to nad czym ostatnio płakałam: nad moim pełnym siadem i ustępowaniami od łydki. Dodatkowo dostałam fantastyczne wskazówki co do kontaktu. Spooooro mi się w głowie rozjaśniło. Wydaje mi się, że wywarłam niezłe wrażenie. Na pewno skorzystam z takiej przyjemności jeszcze nie raz.
A co było potem? Potem okazało się, że mój koń jest fantastyczny. Przeniosłam świeżutkie informacje na grzbiet Bazalta i efekt był niesamowity. Koń pracował na kontakcie, a ja z wyczuciem umiałam dopasować napięcie wodzy do sytuacji i jego reakcji. I w porównaniu do siwej Lily Baziek okazał się baaardzo mięki w pysku, bardzo łatwy w prowadzeniu i bardzo chętny do jazdy. Wreszcie jechałam na kontakcie, wreszcie prawidłowo siedziałam, wreszcie wykonałam super ustępowanie od łydki w kłusie- pierwszy raz tak fajnie poczułam jak równocześnie przesuwa się i przód i zad konia, nic nie wypada, jest super kontakt i wgl wszystko super :)) Pojechaliśmy też kilka super skróceń w galopie, wężyk w kontrgalopie, przejście z galopu do stępa! :)
Potem Mrówka, początek był dla niej trudny, bo się uparłam że koniec z akceptowaniem "półkontaktu" i że "przejadę ją przez wędzidło". W efekcie jazda była cudowna. Pierwszy raz w zyciu wykonałam lotną zmianę nogi na samodzielnie przygotowanym koniu!! Jestem dumna! Nie spóźnił się ani zad, ani przód, tak fajnie poczułam jak koń się unosi i nagle patrzę i nie mogę uwierzyć: udało się!! nareszcie!!
Baaardzo potrzebowałam takiej jazdy. Nie mogę się doczekać kolejnej! Mam filmiki z jazdy na Baziu, jak dostane od Kota to się tutaj pojawią :))
Arts
sobota, 7 maja 2016
rozszerzyć
No i galop przepracowany. Nie wiem co się stało, co takiego innego niż zwykle zrobiłam, ale dzisiaj rano koń mi w galopie pływał! :) Meeega przyjemne uczucie, w bardzo dobrej równowadze, z aktywnym zadem, dążący do ręki w dół, żujący. Pierwszy raz w galopie mi Baziek szedł do ręki. Wstyd sie przyznać :) Ale to znaczy, że będzie coraz lepiej. Półparady były troche sztywne, bo za dużo w tym ręki było, eh :/ czy kiedyś będę miała czyste sumienie po jeździe? Pierwsze kłusy były mocno nieregularne, bo miałam problem z "przejechaniem" konia przez wędzidło. Potem dopiero jak sie uparłam było dużo lepiej, czasem nawet całkiem nieźle. Udało mi się zrobić w pełni kontrolowane ustępowanie od łydki w kłusie i łopatkę do wewnątrz też w kłusie. !
jak trzymać kontakt
*nabierając kontakt angażuj konia łydką, lekko napinaj krzyż
*kontakt ma być prawdziwy od pierwszego kroku, nie łudź się że poprawisz brak łączności gdy zaczniesz robić elementy
*angażuj konia łydką
*wyjedź konia na wędzidło, angażuj łydką
*gdy koń próbuje wyrwać łeb do góry z kontaktu angażuj łydką
*gdy koń traci impuls zadnich nóg angażuj łydką
*gdy koń kroczy wspaniale, luźne biodra, nogi, kark, lekko napięty krzyż i brzuch, trzymaj kontakt "łopatkami",
*ustaw konia na zewnątrz, angażuj łydką, trzymaj kontakt
*zrób łopatkę do wewnątrz, angażuj łydką, trzymaj kontakt
*przejdź do stępa, trzymaj kontakt, odłącz łydki
*od razu zakłusuj- napnij krzyż, siądź i daj się unieść
*zrób kilka przejść na kontakcie
*kiedy uzyskasz wspaniałe zakłusowanie na kontakcie pochwal wewnętrzną ręką jednocześnie oddając wodze, przejdź do stępa, rzuć wodze
jak poprawić aktywność zadu, przyspieszyć zad
*nie pozwól koniowi spieszyć, znajdź rytm
*licz w głowie raz dwa raz dwa
*lekka półparada, myśl o tym żeby zwolnić, nie napinaj rąk
*dotknij batem zad
*pozwól iść/ dodaj
*pamiętaj o rytmie
*półparada
*bacik
*dodaj
Jutro wsiadam na obcego, wyszkolonego konia
Zobaczymy co to będzie :)
jak trzymać kontakt
*nabierając kontakt angażuj konia łydką, lekko napinaj krzyż
*kontakt ma być prawdziwy od pierwszego kroku, nie łudź się że poprawisz brak łączności gdy zaczniesz robić elementy
*angażuj konia łydką
*wyjedź konia na wędzidło, angażuj łydką
*gdy koń próbuje wyrwać łeb do góry z kontaktu angażuj łydką
*gdy koń traci impuls zadnich nóg angażuj łydką
*gdy koń kroczy wspaniale, luźne biodra, nogi, kark, lekko napięty krzyż i brzuch, trzymaj kontakt "łopatkami",
*ustaw konia na zewnątrz, angażuj łydką, trzymaj kontakt
*zrób łopatkę do wewnątrz, angażuj łydką, trzymaj kontakt
*przejdź do stępa, trzymaj kontakt, odłącz łydki
*od razu zakłusuj- napnij krzyż, siądź i daj się unieść
*zrób kilka przejść na kontakcie
*kiedy uzyskasz wspaniałe zakłusowanie na kontakcie pochwal wewnętrzną ręką jednocześnie oddając wodze, przejdź do stępa, rzuć wodze
jak poprawić aktywność zadu, przyspieszyć zad
*nie pozwól koniowi spieszyć, znajdź rytm
*licz w głowie raz dwa raz dwa
*lekka półparada, myśl o tym żeby zwolnić, nie napinaj rąk
*dotknij batem zad
*pozwól iść/ dodaj
*pamiętaj o rytmie
*półparada
*bacik
*dodaj
Jutro wsiadam na obcego, wyszkolonego konia
Zobaczymy co to będzie :)
środa, 4 maja 2016
poltura chyba zdana
Wczoraj bardzo przyjemna była Mrówka, znalazłyśmy wreszcie pewne porozumienie na kontakcie, wiele jest jeszcze do poprawy, aczkolwiek zaczyna to przypominać prawidłowe połączenie. Kucyk się stara, nie da się tego nie zauważyć. W galopie są momenty wspaniałe, gdzie potylica zostaje swobodna i pysk nie waży na ręku, zaś czuć elastyczne żucie. Po jeździe na buźce sztywna piana :) Pod koniec jazdy zdjęłam ogłowie i pojeździłam na cordeo. Pozytywnie mnie zaskoczył fakt że kucyk był banalny w prowadzeniu, zrównoważony i chętny. Wykonaliśmy nawet kilka lotnych na wyjściu z przekątnych, co prawda zadek się czasem spóźniał, jednak i tak jestem zadowolona. Problemy pojawiły sie gdy postawiłam małą przeszkodę. Kucyk miał odmienną opinię co do tempa, wyłączył myślenie, to samo zauważam gdy jeżdżę parkury. Teraz dobitnie sobie uświadomiłam że MUSZĘ to przepracować, że Mrówka MUSI być idealnie skontrolowana i MUSI zostać ze mną. Pozytywna ochota na skakanie- owszem. Natomiast kucor zarzucał turbo takie że nie mogłam wyjechać ze ściany bo nie było kontroli. Przepracowałam to. Na koniec jazdy założyłam ogłowie by pogimnastykować ją w kłusie na niskiej szyi, była bajecznie usłużna i nawet próbowała zapracować grzbietem utrzymując skupienie i równowagę.
Z Bazaltem byłam w terenie. O mało nie zabilismy się na drzewie które przed nami nagle wyrosło, ale oj tam. Byłoby śmiesznie dzień przed maturami zabić się na koniu. Sytuacja wyglądała mniej więcej tak, że jechaliśmy pełną petardą , nade mną wyskoczyła gałąź, więc musiałam sie schować i zamknęłam na chwile oczy. Jak je otworzyłam to spostrzegłam że droga rozchodzi się na dwie strony i musiałam podjąć mega szybką decyzję gdzie skręcić. Cudem się udało... :))) Żyjemy.
Nie jestem zadowolona z galopu. Eh dużo się zmieniło, ale jeszcze więcej do zrobienia. Chciałabym wreszcie poczuć full rozluźnienie w galopie na kontakcie. To chyba szyja jest usztywniona, nawet na filmikach to widać. Muszę to rozpracować.
Artsis
Z Bazaltem byłam w terenie. O mało nie zabilismy się na drzewie które przed nami nagle wyrosło, ale oj tam. Byłoby śmiesznie dzień przed maturami zabić się na koniu. Sytuacja wyglądała mniej więcej tak, że jechaliśmy pełną petardą , nade mną wyskoczyła gałąź, więc musiałam sie schować i zamknęłam na chwile oczy. Jak je otworzyłam to spostrzegłam że droga rozchodzi się na dwie strony i musiałam podjąć mega szybką decyzję gdzie skręcić. Cudem się udało... :))) Żyjemy.
Nie jestem zadowolona z galopu. Eh dużo się zmieniło, ale jeszcze więcej do zrobienia. Chciałabym wreszcie poczuć full rozluźnienie w galopie na kontakcie. To chyba szyja jest usztywniona, nawet na filmikach to widać. Muszę to rozpracować.
Artsis
poniedziałek, 2 maja 2016
SOON -> Germany
Za dwa dni matura...
Jak dotąd powtórzyłam genetykę, cytologię, metabolizm, biochemię. Dziś jeszcze podziały komórkowe, od jutra lecimy po kolei królestwami... Mam na to troche ponad tydzień
Oj tam.
Lepiej napisze co u koni.
Ostatni trening z Anią był rewelacyjny! Zarówno koń i ja zrobiliśmy wyraźny postęp, aczkolwiek ja muszę zacząć większą uwagę przykuwać do perfekcyjnego dosiadu. Moim problemem aktualnie są nogi.
Trening rozpoczęliśmy typowo rozstępowaniem na swobodnej wodzy, wyjeżdżałam sobie dużo wężyków, wolt, itp, uwrażliwiałam konia na pomoce. Następnie bardzo przyjemna praca w stępie nad rozciąganiem, zgięcia boczne na długiej szyi z koniem dążącym do ręki- to lubię! Potem to samo w kłusie. Z jazdy na jazdę wychodzi to coraz lepiej, szyja wyciąga się coraz mocniej, koń coraz mniej wypada zadem i coraz bardziej zgina się w żebrach, przejścia z gięcia w gięcie są coraz płynniejsze. To na co zwróciła mi Ania uwagę na tej jeździe, to żeby zmiany gięcia "przepuszczać przez swoje łopatki", czyli nie działać już na zasadzie: gięcie- odpuszczenie, napięcie do zmiany gięcia- odpuszczenie", tylko utrzymywać miarowy, równy kontakt, ściągać łopatki, zrobić przy tym malutką półparadę. Potem sporo przejść stęp-kłus na różnych gięciach na kole. Np. gięcie do wewnątrz, zakłusowanie, zmiana gięcia na zewnętrzne, przejście do stępa, zakłusowanie, zmiana gięcia, przejście, itd.. Co też wychodziło dość płynnie i bez oporu. "No przejścia to on dzisiaj robi rewelacyjne". Następnie pracowaliśmy nad zagalopowaniami, tutaj widać niestety, że jeszcze nie jest to opanowane na tyle na ile byśmy chcieli, jedno czy dwa były już całkiem ok, ale kilka było niestety słabych. Ćwiczyliśmy tutaj także półparady na kole. W prawą stronę- super, zero oporu, jedna była tak przyjemna, że aż mi się w sercu miło zrobiło, "Czułaś to?!". Tak, zdecydowanie! Piękne uczucie jak koń siada na zadzie, staje się miękki na kontakcie. W lewą stronę niestety praktycznie każdy krok musiałam korygować albo zewnętrzną łydką, albo zewnętrzną wodzą, aby zapobiec uciekaniu zadem. To jest dużo gorsza strona dla Bazia. Mimo to niektóre półparady wyszły znośnie. Za to przejścia do kłusa "super". Po chwilce przerwy na długiej wodzy "trzeba konia nagradzać kiedy dobrze się zachowuje" popracowaliśmy nad ustępowaniami od łydki w kłusie- i tutaj bardzo miłe zaskoczenie! Zaczęło wychodzić, co prawda koń wciąż trochę napięty, ale "wow jak się podstawia! normalnie podnosi do góry nogi i sprężynuje". To też czułam. Niestety czułam też lekki brak kontroli i lekkie spięcie, lekkie. Po lewym ustępowaniu od łydki, które wyszło bardzo fajnie "od razu przejdź natychmiast do stępa, pochwal". Na koniec usłyszałam coś co mnie przyprawiło o lekki dreszczyk i to wspaniałe uczucie, że idziemy dalej! "dziś zrobimy wstęp do kontrgalopu". Więc najpierw galopowaliśmy po ścianach łopatką do wewnątrz, co momentami wyglądało bardzo przyzwoicie i jeździliśmy wężyki w kontrgalopie. Koń się spisał! Tylko raz utracił impuls i wpadł w kłus, ale większość prób ukończyliśmy sukcesem. Gorzej troche było ze mną, miałam już ostrą zadyszkę, brak kontroli nad mięśniami nóg, zewnętrzna to to mi już tańczyć zaczynała, o kontakcie też myśleć nie wyrabiałam w wystarczającej mierze, wężyki nie były wyjechane idealnie równo. A koń się spisał!!!
"myślę, że na dzisiaj mu to wystarczy" Haha, ulga, no ja też myślę że JEMU wystarczy, mówię, myśląc tylko o tym jak ocieka z nas pot. Przecież sie nie przyznam, że sama już powoli kończę zapas sił. "Widać, że był pracowany. Tylko przyjeżdżam popatrzeć na konia"
DIANO PRZECZYTAJ TEN WPIS W CHWILI ZWĄTPIENIA.
Teraz sie tylko pilnować, żeby nie obrosnąć w piórka.
Mrówka ostatnio pracuje ujeżdżeniowo i chodzi w tereny, znalazłam wspaniałą trasę z długą drogą do galopu, z kłodą i bajorkiem do przejeżdżania, jest megaaa!! Kucyk sie robi crossowcem. Jeśli chodzi o pracę na ujeżdżalni, to zaczeliśmy się uczyć lotnych zmian, czesto krzyżujemy nóżki i zmieniamy gięcia na kole, próbujemy opuszczać szyję i uruchamiać mocno plecy. Podjęliśmy też próby nieco mocniejszych półparad na kołach, pracujemy nad przyjęciem kontaktu i równoważeniem wad budowy lepszą pracą zadu. Powoli do przodu. A poniżej foty z zawodów w Fideliusie:
adios
"wszytsko wolno, ale nie wszystko przynosi korzyść"
Oj tam.
Lepiej napisze co u koni.
Ostatni trening z Anią był rewelacyjny! Zarówno koń i ja zrobiliśmy wyraźny postęp, aczkolwiek ja muszę zacząć większą uwagę przykuwać do perfekcyjnego dosiadu. Moim problemem aktualnie są nogi.
Trening rozpoczęliśmy typowo rozstępowaniem na swobodnej wodzy, wyjeżdżałam sobie dużo wężyków, wolt, itp, uwrażliwiałam konia na pomoce. Następnie bardzo przyjemna praca w stępie nad rozciąganiem, zgięcia boczne na długiej szyi z koniem dążącym do ręki- to lubię! Potem to samo w kłusie. Z jazdy na jazdę wychodzi to coraz lepiej, szyja wyciąga się coraz mocniej, koń coraz mniej wypada zadem i coraz bardziej zgina się w żebrach, przejścia z gięcia w gięcie są coraz płynniejsze. To na co zwróciła mi Ania uwagę na tej jeździe, to żeby zmiany gięcia "przepuszczać przez swoje łopatki", czyli nie działać już na zasadzie: gięcie- odpuszczenie, napięcie do zmiany gięcia- odpuszczenie", tylko utrzymywać miarowy, równy kontakt, ściągać łopatki, zrobić przy tym malutką półparadę. Potem sporo przejść stęp-kłus na różnych gięciach na kole. Np. gięcie do wewnątrz, zakłusowanie, zmiana gięcia na zewnętrzne, przejście do stępa, zakłusowanie, zmiana gięcia, przejście, itd.. Co też wychodziło dość płynnie i bez oporu. "No przejścia to on dzisiaj robi rewelacyjne". Następnie pracowaliśmy nad zagalopowaniami, tutaj widać niestety, że jeszcze nie jest to opanowane na tyle na ile byśmy chcieli, jedno czy dwa były już całkiem ok, ale kilka było niestety słabych. Ćwiczyliśmy tutaj także półparady na kole. W prawą stronę- super, zero oporu, jedna była tak przyjemna, że aż mi się w sercu miło zrobiło, "Czułaś to?!". Tak, zdecydowanie! Piękne uczucie jak koń siada na zadzie, staje się miękki na kontakcie. W lewą stronę niestety praktycznie każdy krok musiałam korygować albo zewnętrzną łydką, albo zewnętrzną wodzą, aby zapobiec uciekaniu zadem. To jest dużo gorsza strona dla Bazia. Mimo to niektóre półparady wyszły znośnie. Za to przejścia do kłusa "super". Po chwilce przerwy na długiej wodzy "trzeba konia nagradzać kiedy dobrze się zachowuje" popracowaliśmy nad ustępowaniami od łydki w kłusie- i tutaj bardzo miłe zaskoczenie! Zaczęło wychodzić, co prawda koń wciąż trochę napięty, ale "wow jak się podstawia! normalnie podnosi do góry nogi i sprężynuje". To też czułam. Niestety czułam też lekki brak kontroli i lekkie spięcie, lekkie. Po lewym ustępowaniu od łydki, które wyszło bardzo fajnie "od razu przejdź natychmiast do stępa, pochwal". Na koniec usłyszałam coś co mnie przyprawiło o lekki dreszczyk i to wspaniałe uczucie, że idziemy dalej! "dziś zrobimy wstęp do kontrgalopu". Więc najpierw galopowaliśmy po ścianach łopatką do wewnątrz, co momentami wyglądało bardzo przyzwoicie i jeździliśmy wężyki w kontrgalopie. Koń się spisał! Tylko raz utracił impuls i wpadł w kłus, ale większość prób ukończyliśmy sukcesem. Gorzej troche było ze mną, miałam już ostrą zadyszkę, brak kontroli nad mięśniami nóg, zewnętrzna to to mi już tańczyć zaczynała, o kontakcie też myśleć nie wyrabiałam w wystarczającej mierze, wężyki nie były wyjechane idealnie równo. A koń się spisał!!!
"myślę, że na dzisiaj mu to wystarczy" Haha, ulga, no ja też myślę że JEMU wystarczy, mówię, myśląc tylko o tym jak ocieka z nas pot. Przecież sie nie przyznam, że sama już powoli kończę zapas sił. "Widać, że był pracowany. Tylko przyjeżdżam popatrzeć na konia"
DIANO PRZECZYTAJ TEN WPIS W CHWILI ZWĄTPIENIA.
Teraz sie tylko pilnować, żeby nie obrosnąć w piórka.
Mrówka ostatnio pracuje ujeżdżeniowo i chodzi w tereny, znalazłam wspaniałą trasę z długą drogą do galopu, z kłodą i bajorkiem do przejeżdżania, jest megaaa!! Kucyk sie robi crossowcem. Jeśli chodzi o pracę na ujeżdżalni, to zaczeliśmy się uczyć lotnych zmian, czesto krzyżujemy nóżki i zmieniamy gięcia na kole, próbujemy opuszczać szyję i uruchamiać mocno plecy. Podjęliśmy też próby nieco mocniejszych półparad na kołach, pracujemy nad przyjęciem kontaktu i równoważeniem wad budowy lepszą pracą zadu. Powoli do przodu. A poniżej foty z zawodów w Fideliusie:
adios
"wszytsko wolno, ale nie wszystko przynosi korzyść"
Subskrybuj:
Posty (Atom)