Z czym je się je?


Blog został założony przez Inkę, swego czasu zawziętą Makoszkowiczkę. Tam kupiła pierwszego konia i poznała wyjątkowych ludzi, a między innymi uzależniającą jak same zwierzęta Artemidę. Pokazała jej stronkę i tak oto bazgrzą coś we dwie!
Inka ma lat 19, Arcia 18, łączyło je chodzenie do klasy biologiczno-chemicznej i posiadanie (z szacunkiem dla naszych wierzchowców) koni - och, pardon - stworka huculskiego i konia prawie hanowerskiego :). Mieszkają na wschodzie Polski, na dwóch krańcach województwa lubelskiego. Powinny zajmować się szkołą, nauką, obowiązkami... Ale jeszcze kiełbie im we łbie i nieraz spędzanie czasu z końmi i tym, co z nimi związane jest ich słodką ucieczką od codzienności. Interesują się tworzeniem (rysunkiem, pisaniem, etc.) a także psychologią, etologią, komunikacją międzygatunkową i hipologią oczywiście.

Blog skupia się na ich końskopochodnych przemyśleniach oraz doświadczeniach.

Zdjęcia, jeśli nie należą do nas, udostępniane są dzięki uprzejmości ich autorów.

poniedziałek, 16 czerwca 2014

Six days to enjoy haven


Ostatnio wydarzyło się parę koniastych rzeczy, ale że tempo życia jest zawrotne nie zdołałam na bieżąco spisywać.

Siedziałam na Baziulku, na samym halterze i linie. Mam bardzo fajne siodełko Winteca "close contact", czułam pod sobą ruch każdej nogi i każdą zmianę mięśni grzbietu.
Jeździłam około 7 minut, poprzedzając to pracą na linie nad wygięciami.
Po odpowiednim przygotowaniu z ziemi Baziunio:
* nawet nie drgnął przy wsiadaniu i stał dopóki nie dostał sygnału
* podążał za komunikatami dawanymi dosiadem, łydkami oraz za wskazywaniem ręką kierunku i tempa
* od razu nauczył się ustępowania od łydki oraz piruetu w stępie (wykonał ćwiczenia bez zawahania, jakby były oczywiste, a ja dzięki mojemu siodłu mogłam wyraziście prowadzić go samą miednicą :) )
* kiedy nie wymagałam zmian schodził z głową do samej ziemi

Jestem przeszczęśliwa!

Zgłębiam też ostatnio tajniki biomechaniki ruchu koni, dzięki świetnej książce Karin Blignault i artykułom w internecie.
 Zamieszczam linki o końskim kręgosłupie, które pomogły mi zrozumieć co to kissing spines i jak jeździć by tego nie pogłębiać :)
Jeśli ktoś jest zainteresowany tematem:

http://www.konie.wortale.net/105-Kregoslup.html

http://equimechana.blogspot.com/2011/08/mechanika-grzbietu-konia-cz-i.html

Istota kissing spines: trwałe zejście i nacieranie wyrostków kolczastych.


W internecie znajdzie się wiele informacji na temat tego schorzenia.
 Bardzo charakterystyczna zmiana w wyglądzie konia :






 Wszystkie te cechy widziałam u Bazia w dniu kiedy go poznałam, na szczęście Bazio ma tą wadę rozwiniętą w niewielkim stopniu:





Ponadto koń często podnosił tylną nogę w charakterystycznym ruchu:

Zdjęcie z internetu


JEDYNYM możliwym rozwiązaniem problemu jest "uwolnienie" grzbietu konia z napięcia. Weterynarz zalecił lonżowanie na czambonie, co w sposób mechaniczny skłania konie do przyjęcia pozycji służącej prawidłowej pracy grzbietu.

Zdjęcie z internetu

 Ja jednak rozpoczynając pracę z koniem zawsze zaczynam od problemów psychicznych i behawiorystycznych. Rozwiązując je i ucząc Bazia posłuszeństwa, zaufania i szacunku uzyskałam jego pełne rozluźnienie psychiczne pociągające za sobą rozluźnienie fizyczne.

Najpierw Bazalt opuszczał głowę do samej ziemi w geście oznaczającym posłuszeństwo i uległość. Z czasem ta pozycja zaczęła dla niego oznaczać prawdziwy komfort fizyczny i psychiczny. Teraz koniuch dąży do "tego miejsca" (por. Karin Rohlf) w każdej możliwej okazji. 

Do tego dołączam codzienny streching i masaż.


sprzedam nowy, nieużywany czambon

To jest prawdziwe piękno i magia "naturalu". Pomóc koniowi zrównoważyć się na tyle by był zdrowszy, bezpieczniejszy i szczęśliwszy :)





 Zauroczona A.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz