W piątek miałam jazdę która dała mi wiele do myślenia.
Z jednej strony dobitnie uświadomiła mi istotę półparady oraz fakt jak bardzo zamkniętą mam górę ciała a jednakowoż pojawiło się w mojej głowie wiele wątpliwości co do kontaktu.
Koń na którym jeździłam miał zdecydowane braki w rozluźnieniu, stanowiącemu wg mnie podstawę w pracy. Przy stępie początkowo był łeb na hejnał, spięty chód i ogólny brak zaufania. Mimo mego zdziwienia zrobiłam to co jest zgodne z moją logiką- na swobodnej wodzy prowadziłam konia dosiadem cały czas chwaląc i prosząc o rozluźnienie. Udało mi się uzyskać opuszczenie szyji i swobodny wykrok.
Komenda do kłusa. Nabrałam wodze i nagle bardzo się zdziwiłam... Koń zadarł łeb tak jak na początku. Nie pomogło ponowne oddawanie wodzy, uspokajanie, spięcie pozostało. Mimo to polecono mi abym "przesunęła wędzidło" i w tym momencie koń rzeczywiście ustąpił i ustawił głowę w roboczej pozycji. Kontakt jaki uzyskałam wydawał mi się totalnym ciągnięciem i zmuszaniem konia do odpowiedniej fizycznie sylwetki. Mięśnie pracowały prawidłowo, ale sposób uzyskania takiej postawy wymagał mechanicznego skłonienia konia, przy psychicznym totalnym spięciu. Każda moja nieuwaga była wykorzystywana przez konia i wychodził on nad wędzidło, co było dla mnie jasnym komunikatem, że koniowi nie podobała się tamta pozycja. Przejścia były fatalne. Gdybym miała pozostać w zgodzie z sobą, rozluźniłabym konia dynamicznym kłusem na oddanej wodzy, a potem stopniowo próbowała nabrać kontakt półparadami, dużo chwaląc i odpuszczając.
Miałam mętlik w głowie: koniowi wyraźnie brakowało samoniesienia. Uważam, że koń najpierw powinien umieć sam się równoważyć, potem poddawać w kontrolę potylicę, lekko ustępując działaniu wodzy. Uczucie wiszenia na pysku i ciągnięcia nie wchodzi w grę. Myślę że nie na tym polega oparcie na wędzidle- ma ono być prowadzeniem, chętnym i nie wymuszonym.
Z drugiej strony dostałam ważną lekcję.
Jestem świadoma tego, że jeździłam na koniu szkółkowym, wystawianym do jazdy pod wielu różnych jeźdźców. Ja też nie dałam z siebie 100%, dominowała u mnie góra ciała nad dołem.
Trzymałam wodze, nie pozwalałam by wysuwały mi się z palców, z czym często mam problem jeżdżąc na Faworce. Ponownie rozjaśniło mi się w głowie co do prowadzenia za zewnętrznej wodzy (kiedy już koń na którym jeździłam miał ustawioną głowę reagował fajnie, całe to moje ględzenie to na temat sposobu uzyskiwania takiego rezultatu).
Ehh, nie da mi to spokoju póki nie siądę na konia i nie zweryfikuję treści.
Dziękuję Kini za nocleg, bardzo fajnie było się wreszcie zobaczyć!! <3 p="">
Dziś i wczoraj Bazio był wspaniały.
Wpierw spacerek z ambitnym łażeniem po górkach, po południu "park habituacyjny".
Koń był rewelacyjny, wcześniej nigdy nie widziałam go aż tak rozluźnionego.
Filmiki i zdjęcia wkrótce, jak dostanę.
Artemis3>
Blog, przemyślenia jeźdźca z urwaną głową. Naturalne jeździectwo, natural horsemanship, etologia, pamiętnik, jeździectwo klasyczne, Kiki, Inka.
Z czym je się je?
Blog został założony przez Inkę, swego czasu zawziętą Makoszkowiczkę. Tam kupiła pierwszego konia i poznała wyjątkowych ludzi, a między innymi uzależniającą jak same zwierzęta Artemidę. Pokazała jej stronkę i tak oto bazgrzą coś we dwie!
Inka ma lat 19, Arcia 18, łączyło je chodzenie do klasy biologiczno-chemicznej i posiadanie (z szacunkiem dla naszych wierzchowców) koni - och, pardon - stworka huculskiego i konia prawie hanowerskiego :). Mieszkają na wschodzie Polski, na dwóch krańcach województwa lubelskiego. Powinny zajmować się szkołą, nauką, obowiązkami... Ale jeszcze kiełbie im we łbie i nieraz spędzanie czasu z końmi i tym, co z nimi związane jest ich słodką ucieczką od codzienności. Interesują się tworzeniem (rysunkiem, pisaniem, etc.) a także psychologią, etologią, komunikacją międzygatunkową i hipologią oczywiście.
Blog skupia się na ich końskopochodnych przemyśleniach oraz doświadczeniach.
Blog skupia się na ich końskopochodnych przemyśleniach oraz doświadczeniach.
Zdjęcia, jeśli nie należą do nas, udostępniane są dzięki uprzejmości ich autorów.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz