Kochani!
Mam konia! MOJEGO konia! Najukochańszego, najpiękniejszego i najmądrzejszego grubasa Bazalta!
Jeśli ktokolwiek tutaj wchodzi i czyta te wypociny, to przepraszam za małą aktywność, ale miałam urwanie głowy ze sprzętem, sianem, słomą i tego typu pieprzotami.
Hmm to wszystko stało się tak szybko. Jeden telefon, tydzień oczekiwania, jedne odwiedziny- po nich decyzja była już podjęta.
I chociaż głos rozsądku mówił "NIE, przemyśl to", serduszko krzyczało, darło się "TAK, TAK, TAK!".
No i wygrało, jak zwykle. Nie żałuję, wstydzę się mojego wahania. Postawiono mnie przed trudnym wyborem, ale wszystkie okoliczności sprzyjały, a ja czułam się przygotowana.
I tak oto, przyjechał i jest. I zostanie do końca życia, bo już sobie nie wyobrażam żeby go nie było.
Cholera, za mocno się przywiązuje, mądrzy ludzie mnie ostrzegali, że jak się skończy będzie płacz. Ale chyba na to musi być gotowy każdy posiadacz konia, nieprawdaż?
Przedstawię Wam Bazalta dokładniej.
W papierach ma imię Compeador od Cher sp (50% hanowerska, 50% małopolska) po Weldstein. han. 100%
Od dziecka marzyłam o gniadoszu Bazalcie, więc szybko przechrzciłam koniucha.
Bazio jest stosunkowo wysoką, ładnie zbudowaną maskotką. Niestety ma nadwagę, ale najpierw masa potem rzeźba, jak to mówią :)
Jest z charakteru przeuroczy, totalna miziajka, za smakołyka zrobi chyba wszystko. Mimo iż czasami jest otępiały (może mi się wydaje odkąd na codzień obcuję z Zolką), jest koniem szybko pojmującym moje oczekiwania. W przeciągu kilku minut opanował zgięcia boczne szyji, podążanie za sugestią, podstawy podstaw w obejściu ogólnie rzecz ujmując.
Tyle z mojej strony na chwilę obecną, nie wiem z jaką częstotliwością będę przelewać tu myśli.
Zaraz jadę do Bazia, dziś być może po raz kolejny będziemy odłaczac od siebie koniuchy, jak narazie lęk separacyjny daje sie we znaki tylko przy wyprowadzaniu z boksu.
A.
Blog, przemyślenia jeźdźca z urwaną głową. Naturalne jeździectwo, natural horsemanship, etologia, pamiętnik, jeździectwo klasyczne, Kiki, Inka.
Z czym je się je?
Blog został założony przez Inkę, swego czasu zawziętą Makoszkowiczkę. Tam kupiła pierwszego konia i poznała wyjątkowych ludzi, a między innymi uzależniającą jak same zwierzęta Artemidę. Pokazała jej stronkę i tak oto bazgrzą coś we dwie!
Inka ma lat 19, Arcia 18, łączyło je chodzenie do klasy biologiczno-chemicznej i posiadanie (z szacunkiem dla naszych wierzchowców) koni - och, pardon - stworka huculskiego i konia prawie hanowerskiego :). Mieszkają na wschodzie Polski, na dwóch krańcach województwa lubelskiego. Powinny zajmować się szkołą, nauką, obowiązkami... Ale jeszcze kiełbie im we łbie i nieraz spędzanie czasu z końmi i tym, co z nimi związane jest ich słodką ucieczką od codzienności. Interesują się tworzeniem (rysunkiem, pisaniem, etc.) a także psychologią, etologią, komunikacją międzygatunkową i hipologią oczywiście.
Blog skupia się na ich końskopochodnych przemyśleniach oraz doświadczeniach.
Blog skupia się na ich końskopochodnych przemyśleniach oraz doświadczeniach.
Zdjęcia, jeśli nie należą do nas, udostępniane są dzięki uprzejmości ich autorów.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz