Z czym je się je?


Blog został założony przez Inkę, swego czasu zawziętą Makoszkowiczkę. Tam kupiła pierwszego konia i poznała wyjątkowych ludzi, a między innymi uzależniającą jak same zwierzęta Artemidę. Pokazała jej stronkę i tak oto bazgrzą coś we dwie!
Inka ma lat 19, Arcia 18, łączyło je chodzenie do klasy biologiczno-chemicznej i posiadanie (z szacunkiem dla naszych wierzchowców) koni - och, pardon - stworka huculskiego i konia prawie hanowerskiego :). Mieszkają na wschodzie Polski, na dwóch krańcach województwa lubelskiego. Powinny zajmować się szkołą, nauką, obowiązkami... Ale jeszcze kiełbie im we łbie i nieraz spędzanie czasu z końmi i tym, co z nimi związane jest ich słodką ucieczką od codzienności. Interesują się tworzeniem (rysunkiem, pisaniem, etc.) a także psychologią, etologią, komunikacją międzygatunkową i hipologią oczywiście.

Blog skupia się na ich końskopochodnych przemyśleniach oraz doświadczeniach.

Zdjęcia, jeśli nie należą do nas, udostępniane są dzięki uprzejmości ich autorów.

niedziela, 12 czerwca 2016

home, sweet home!

Tydzień urlopu! :D
Młodziki pojechały na kopel, za tydzień, jak wrócę, rozpoczną się bezpośrednie przygotowywania do wsiadania. No oprócz ogierka, ten jeszcze nie do końca rozumie że można sobie tak po prostu biegać w koło na tym samym, niskim poziomie energetycznym. Jestem natomiast dumna z tego, że pojął, iż bliskość człowieka oznacza podporządkowanie myśli i czynów pod jego wolę :) Dethlev, bo chyba tak ma na imię, wykazuje sie niebywałym intelektem i wrażliwością. W połączeniu z ogromnym lękiem separacyjnym, ogierzymi zachowaniami i panikowaniem przy nawet małej presji... nie jest to koń łatwy. Ale na pewno wybitny :')
Opiumek wszedł pod kontrolę i można już nim nawet bezpiecznie skręcać :) pokonuje drągi bez strachu, a nawet niewielkie przeszkody, co jest sporym sukcesem, bo na początku pracy panikował na widok JEDNEGO drąga leżącego OBOK niego.
Wszystkie młode skakały w korytarzu, ogromne wrażenie wywarły Lili i Anastazja, ta druga jest sporym zaskoczeniem. Titos okazał się niezbyt utalentowany, pomijając że był tak spanikowany że zapomniał jak sie chodzi na lonży.
Nastąpił przełom z Lili, bo nie bryka kiedy wsadza się stopę w strzemię ;) Oraz z Otylią, bo pozwala sie złapać coraz szybciej i ogólnie zaczyna ufać człowiekowi. Całe szczęście bo już mi nerwy siadały z tą kobyłą...


Dziś odwiedzam Mrówkowca, jutro nareszcie do Bazia!!!! Siedzi w klinice wciąż, martwię się, ale czasu trzeba.
Arts

Kaju prosze o kontakt? :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz