Z czym je się je?


Blog został założony przez Inkę, swego czasu zawziętą Makoszkowiczkę. Tam kupiła pierwszego konia i poznała wyjątkowych ludzi, a między innymi uzależniającą jak same zwierzęta Artemidę. Pokazała jej stronkę i tak oto bazgrzą coś we dwie!
Inka ma lat 19, Arcia 18, łączyło je chodzenie do klasy biologiczno-chemicznej i posiadanie (z szacunkiem dla naszych wierzchowców) koni - och, pardon - stworka huculskiego i konia prawie hanowerskiego :). Mieszkają na wschodzie Polski, na dwóch krańcach województwa lubelskiego. Powinny zajmować się szkołą, nauką, obowiązkami... Ale jeszcze kiełbie im we łbie i nieraz spędzanie czasu z końmi i tym, co z nimi związane jest ich słodką ucieczką od codzienności. Interesują się tworzeniem (rysunkiem, pisaniem, etc.) a także psychologią, etologią, komunikacją międzygatunkową i hipologią oczywiście.

Blog skupia się na ich końskopochodnych przemyśleniach oraz doświadczeniach.

Zdjęcia, jeśli nie należą do nas, udostępniane są dzięki uprzejmości ich autorów.

środa, 14 stycznia 2015

I wanna be yours

Będąc zapaloną fanką Arctic Monkeys stwierdzam że znalazłam idealną piosenkę, o tytule takim jak nazwa posta.

Otwieram oczy, z dnia na dzień coraz bardziej. Tak, dzieci są naiwne. Łatwowierne. I kiedy zaczynają się nad tym zastanawiać, okazuje się że ludzie są nosicielami wstrętnej choroby- masek i pozerstwa. Wcześniej mnie to denerwowało, a teraz widzę, że ja też tak mam. Więc może obwinię o to mechanizmy obronne. Bo pojawia się to, kiedy bardzo pragnę ukryć secrets that i have  held in my heart.
Mimo to, fałszywość boli.
Bardzo mocno ufam solidarności, ale kiedy zaczynasz naginać prawdę po to żebyś w moich oczach była bardziej wartościowa, tracisz cały mój szacunek. Dużo bardziej wolałabym zaakceptować Twoje wady i docenić zalety, tak jak to między ufającymi sobie ludźmi bywa.
Mój koń nie jest mułem, młotem czy nieogarem. Ma cudowny charakter, idealny do współpracy. A jego brak wrodzonej zdolności do rozwijania impulsu to nie ułomnosć ;) I wcale nie oznacza, że pod siodłem nie ma własnego zdania i pomysłów. Po prostu poprzez pracę z ziemi wie, że ulec jest przyjemniej niż się zbuntować... po za tym nie robię z nim nic co miałoby wywołać bunt. NIE PIŁUJĘ GO i to nie oznacza, że jestem dla koni "za dobra". Kocham konie całym sercem: nie ma żadnego powodu by zadawać im bezsensowny ból. Łeb w pionie nie oznacza chętnego, zadowolonego, pracującego grzbietem wierzchowca. To, że ma się większą kontrolę to chyba logiczne- koń musi się słuchać jeśli chce uniknąć bólu.
Przykładem jest zachowanie Zolki po jeździe, na której ją piłowano. Kiedy Ola znów dała jej swobode było pędzenie do przodu, nieposłuszeństwo, okazywanie buntu.
Na szczęście konie wybaczają.




 Smutno mi kiedy ktoś idzie na łatwiznę.
Mimo wszystko zawsze trzymam kciuki,  bo naprawde warto słuchać swojego konia.
Zapraszam do dyskusji.

Art

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz