(Przepraszam za odpaszające wyrarżenia, ale to ten spleen z międzywojnia na nieszanownym języku polskim tak wpływa na człeka)
Dla niewtajemniczonych zdradzę, że hucuł był w planach na sprzedaż. Być może będzie pracować jako hipcio terapeuta w przyszłym roku na podwórku obok. (?)
Makoszka, dzięki Kiniu :) |
+
No, dzisiaj wsiadłam na prawdziwego konia, nie na hucuła - jak to oznajmiłam Diance.
Jazda ujeżdżeniowa. Bez kantarka, bez puchatego stworka o imieniu Kiki i magicznego carrot sticka (tudzież innego kijka)! Greco S - miękki, wybijający, sadzisty i dzielący moje spięcia :). Pan Piotr miał co korygować, ale pod koniec jazdy czułam się sprężysta, wyciągnięta, rozgrzana i rozpięta w krawieckich. Mięśniach - tych u nóg i tych w kopule głownej, bardziej natłuszczonych i pofałdowanych :). Koń też zaczął być pode mną i ze mną. I był dłuższy, lżejszy i przyjemniejszy - w miarę progresującego rozumienia własnych błędów i próbie ich korekcji.
Zapamiętałam, że uważać mam na:
-rączki, bo wysuwałam je zanadto w przód i kładłam
-głowę, bo nienaturalnie przekręcałam ją w kierunku jazdy na lewo/prawo
-równomierne obciążenie i prostowanie samego siebie
-biodra i ramiona działają w zgodzie a nie kłócą się :)
(no, bo naturalsy jeżdżą siłą Woli. Wereszczyńskiej. a tu ciała nie oszukasz)
i ogólnie rzecz biorąc i wnioskując - zachowywać się bardziej NATURALNIE
o zgrozo.
I WYDŁUŻAĆ TE NOGI, nie to co we wszechstronnym siodełku pod spodem...
Kiki - lipiec 2014, niegdyś młoda i szczupła klacz huculska :) |
Żarciki przaśne czy nie za bardzo?
Oceń Dianka, bo ja to mam jakiś dziwny humor w niedzielny wieczór...
Koniec i bomba a kto czytał ten trąba!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz