No bo po co się tyle oszukiwac? Przykrości się w życiu zdarzają, no cóż. Mama mi mówiła, że z biegiem czasu nabiera się świeższej perspektywy. A ja z mym wzrostem zauważam postęp dedukcyjno- intelektualny. Na przykład zauważyłam co to troska rodzicielska. Kiedy wreszcie zaczęłam doceniac wartośc rodziny, zaczęłam stawiac sobie pytanie: skoro tak się kochamy skąd te zgryzoty i kłótnie. Teraz wiem, że to wszystko winą niedopowiedzenia. Trzeba rozmawiac, próbowac zasmakowac punktu widzenia opozycyjnego do naszego. Człowiek jest zbyt złożony by opisac to słowami. Często próbuję rozgryśc co motywuje innych do określonych zachowań. I wtedy zauważam: żyjemy w ogromnej nieświadomości: LUDZIE SĄ INTELIGENTNI. Każdy ma swoje przemyślenia, poglądy ludzkie zawsze mają jakieś uzasadnienie. Nie ja jedna zastanawiam się co, dlaczego i skąd sie wzięło. Nie ja jedna interpretuję otaczający mnie świat. Nie ja jedna wyciągam wnioski, których gama jest nieskończenie wielka. Nie ja jedna zbieram doświadczenia życiowe. Moi rodzice byli wychowywani przez swoich rodziców, kolegowali się ze swoimi kolegami, przeżywali miłośc ze swoimi symaptiami, załatwiali interesy ze swymi interesantami.
Tak sobie siedzę i myślę, jak długo rodzina się użerała z moimi niedoskonałościami. Jaką ja byłam obrażoną na niedosyt nastolatką. Od około 2 lat przechodzę przemianę, chyba dorośleję, bo zaczynam doceniac i byc wdzięczna.
A piękne jest to, że słowami ujęłam 0,3 % tego co przemknęło mi w głowie. I tylko ja wiem o co tak naprawdę mi chodzi i skąd taki wstęp.
Można więc zauważyc, że w sieci mogę byc kim chce, mogę łgac jak chce i kreowac swoją rzeczywistośc na usłaną różami. A Wy i tak wiecie, że dodaje się najlepsze zdjęcia, wkleja najładniejsze ujęcia. Zamiast prób i błędów pojawiają się same efekty.
Wystarczy pominąc pewne fakty i z dramatu rodzi się love story.
Postanowiłam nie oglądac się za siebie i ostatecznie stwierdzam, że mi wychodzi. Postanowiłam też szczerze napisac, że niestety koniec z moją przygodą w Makoszce. Przygodą w sumie ciężko to nazwac, skoro gotowa byłam stwierdzic, że to drugi dom.
-------------------------------------------
Teraz będę już pisac normalnie :)
U konia luz blues, dopieszczony smakołykami jak święta krowa, ale widząc ile to sprawia radości ludziom, myślę, a niech tam! Skoro wystarczy pare razy pomachac rękoma, kilka wdechów i wydechów by koń się nie dopraszał o smakołyki, to niech stracę.
Póki co bywam u Bazalta 2 razy w dni robocze i na weekendy.
Ogólnie moja praca opiera się na tym co do tej pory. (o jaaaa, you don't say? )
Takie pisanie ogólnikowo to lanie wody, może napiszę co mnie spotkało w miniony weekend.
W piatek "prace polowe", sprzątanie pastwiska, boksu, siodlarni, itp, itd, jak zwykle zresztą. Z koniem popracowałam na linie, bardzo typowo, jak również zaczęłam uczyc konia sztuczek (!), o czym dowiodą filmiki, które i hope so zmontowac (faza na paskudne zaśmiecanie polszczyzny?)
W sobotę- praca na linie, potem lonża, po południu spacer w las.
W niedzielę- pięęęękny teren! Widziałam łosie! 3! Matkę i dwa młode! (domyślam się że matkę, chyba że to samotny, nowoczesny tatuś Pan Łoś). I wreeeeszcze upragniony galop po olbrzymiej łące. Ku memy zdziwieniu- w pełni kontrolowany, "pod górkę", z prawej nogi! Mimo tak dużej przestrzeni i tak rzadkiej pracy pod siodłem, koń był posłuszny :)
Zrobiliśmy też małe przypomnienie elementów ujeżdżeniowych, momentami koń testował moją cierpliwośc i konsekwencje, ostatecznie byłam zadowolona, a po tym dniu mega wypoczęta.
Postaram się poskładac filmik z wakacji, nakręcic kilka aktualnych kadrów.
+Dzisiaj doszły mi jakże wyczekiwane siodła! Jedno z nich to Stuben wszechstrony, a drugie no name ujeżdżeniowe. Obydwa do resteuracji, ale efekt ostatecznie może byc niezły.
+Kupię wędzidło podwójnie łamane, z miedzianym łącznikiem w postaci rolki, do 150 zł
Sprzedam nowy czambon 50 zł
+Byłam też u Zolki i Olki.
A.
Blog, przemyślenia jeźdźca z urwaną głową. Naturalne jeździectwo, natural horsemanship, etologia, pamiętnik, jeździectwo klasyczne, Kiki, Inka.
Z czym je się je?
Blog został założony przez Inkę, swego czasu zawziętą Makoszkowiczkę. Tam kupiła pierwszego konia i poznała wyjątkowych ludzi, a między innymi uzależniającą jak same zwierzęta Artemidę. Pokazała jej stronkę i tak oto bazgrzą coś we dwie!
Inka ma lat 19, Arcia 18, łączyło je chodzenie do klasy biologiczno-chemicznej i posiadanie (z szacunkiem dla naszych wierzchowców) koni - och, pardon - stworka huculskiego i konia prawie hanowerskiego :). Mieszkają na wschodzie Polski, na dwóch krańcach województwa lubelskiego. Powinny zajmować się szkołą, nauką, obowiązkami... Ale jeszcze kiełbie im we łbie i nieraz spędzanie czasu z końmi i tym, co z nimi związane jest ich słodką ucieczką od codzienności. Interesują się tworzeniem (rysunkiem, pisaniem, etc.) a także psychologią, etologią, komunikacją międzygatunkową i hipologią oczywiście.
Blog skupia się na ich końskopochodnych przemyśleniach oraz doświadczeniach.
Blog skupia się na ich końskopochodnych przemyśleniach oraz doświadczeniach.
Zdjęcia, jeśli nie należą do nas, udostępniane są dzięki uprzejmości ich autorów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz