Z czym je się je?


Blog został założony przez Inkę, swego czasu zawziętą Makoszkowiczkę. Tam kupiła pierwszego konia i poznała wyjątkowych ludzi, a między innymi uzależniającą jak same zwierzęta Artemidę. Pokazała jej stronkę i tak oto bazgrzą coś we dwie!
Inka ma lat 19, Arcia 18, łączyło je chodzenie do klasy biologiczno-chemicznej i posiadanie (z szacunkiem dla naszych wierzchowców) koni - och, pardon - stworka huculskiego i konia prawie hanowerskiego :). Mieszkają na wschodzie Polski, na dwóch krańcach województwa lubelskiego. Powinny zajmować się szkołą, nauką, obowiązkami... Ale jeszcze kiełbie im we łbie i nieraz spędzanie czasu z końmi i tym, co z nimi związane jest ich słodką ucieczką od codzienności. Interesują się tworzeniem (rysunkiem, pisaniem, etc.) a także psychologią, etologią, komunikacją międzygatunkową i hipologią oczywiście.

Blog skupia się na ich końskopochodnych przemyśleniach oraz doświadczeniach.

Zdjęcia, jeśli nie należą do nas, udostępniane są dzięki uprzejmości ich autorów.

sobota, 9 stycznia 2016

Blender

Nie dawałam znaku życia od długiego czasu. Jako że jestem mistrzynią w komplikowaniu sobie żywota i dogłębnym analizowaniu wszystkiego - musiało się to w końcu odbić na mym zdrowiu.
Rok i miesiąc w epizodach depresyjnych. Psychiatra tu, psychiatra tam. Proszki, proszki, przerwa w proszkach, straszne dziwowiska życiowe i znowu proszki. Artemis zabiegana, ale tyle ile mogła - czasu mi poświęcała. Przerwałam studia. Dużo, dużo wsparcia od ludzi blisko i daleko.

Zmian co nie miara:
-prawo jazdy
-październik na stancji
-Kiki prawie koło domu
-roślinożerność całkowita
-przybranie na wadze przed roślinożernością (z resztą wskutek błędów żywieniowych na diecie roślinnej, także po)
-domognicie pospolite (dla niewtajemniczonych: w skutek złego stanu psycho-emocjonalnego naleśnikowe zwinięcie się w kołderkę i czekanie na wybawienie)
-quady

i inne dziwne zjawiska.

Założyliśmy w tym jakże "cudownym" dla mnie okresie STAJNIĘ. A raczej kawalerzysta z nad Buga  rozpoczął działalność - swą firmę, a ja wkładałam w ten interes tyle, ile mogłam. 
Kiki sprawiała się genialnie. Szczególnie z dziećmi :)








Fotografie z maja. Na samej górze i na samym dole (Kiki grubas) już z lata. Pracy dziecinka miała niewiele... więc Kikulindy high life ciąg dalszy.

I to by było na tyle.








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz